Grupy kolorowe Grupy promieniste Grupy rowerowe PPAG 2020

Świadectwa PPAG2020

Szczęść Boże!

Zakończyła się nasza sztafeta PPAG2020, jednakże mamy nadzieję, że treści, które były przygotowane pozwoliły i pozwalają Wam trwać w duchu pielgrzymowania. Dziękujemy za każdy wasz odzew, za każdą wiadomość zwrotną, za wasze przemyślenia, refleksje oraz świadectwa.

Są one dla nas motywacją i największą nagrodą za trud tegorocznej organizacji, za prace na każdym stopniu budowania PPAG 2020 “Zostań z nami Panie”

Kochani! Dobrze, że Jesteście <3 !

Pielgrzymka 2020. Inna niż wszystkie.
Dla mojej grupy promienistej z Janikowa to była jubileuszowa pielgrzymka – 45. 🎉 Dla mnie 9. Kilka miesięcy temu zastanawiałam się, jak uczcić ten jubileusz. Nie sądziłam, że wszystko tak się zmieni. Kiedy dowiedziałam się, że pielgrzymka będzie miała wymiar duchowy i sztafetowy, ciężko było się z tym pogodzić. 😭 Jak to? Nie wyjdziemy na szlak? Nie pójdziemy do Maryi? Był żal, smutek, przygnębienie i wiele pytań. Duchowo, czyli jak? Każdy sam? W domu? Znalazło się kilku śmiałków, którzy mimo trudności, wyruszyli w drogę. 💪👣 Byłam z nimi sercem i myślami ( czasem nawet im zazdrościłam 😉). Też rozważałam taką opcję. I jeszcze kilka innych. Ale ostatecznie zostałam w Janikowie. Codziennie pielgrzymowałam duchowo. Spotykaliśmy się na mszy świętej i Apelu jasnogórskim, rozważaliśmy Słowo Boże, śpiewaliśmy. To był niesamowity czas. Kościół pełen ludzi. Przychodzili pielgrzymi z ostatnich lat, ale też tacy sprzed 20, 30 i 40 lat. Pan z każdej trudnej sytuacji wyciąga dobro. Wielu ludzi nie mogłoby iść z nami, dużo radości dało im nasze pielgrzymowanie duchowe w parafii. Już pytają, kiedy następna msza pielgrzymkowa.

Od pierwszego dnia pielgrzymki, od pierwszej mszy świętej w Gnieźnie przestałam już czuć żal, że nie mogę iść. Duch Święty przyszedł do mnie z pokojem i radością. Pomógł “przestawić mi się na inne tory.” 😉 Zaczęła się pielgrzymka. Jeden dzień mogłam być na szlaku. Mimo deszczu, to był piękny dzień. Dobrze było usłyszeć na początku, że nie jesteśmy gośćmi, że my też jesteśmy gospodarzami i mamy czuć się jak u siebie. I tak właśnie się czułam. ❤️ Inna trasa, mi zupełnie nie znana, wokół tylko trzy znajome osoby. Wszystko inne. Ale czy zawsze musi być tak, jak było zawsze? Zdecydowanie nie. ☺️
Przypomniała mi się moja pierwsza pielgrzymka. Nikogo nie znałam, szłam drogą, której też nie znałam. Niosłam wtedy ciężki bagaż (depresja, różne lęki, strach). Oddałam się Maryi i Jezusowi. Z pielgrzymki wróciłam bez depresji i z nadzieją na lepsze życie. Nie zawiodłam się.
To była wielka radość móc iść jeden dzień. Nawet deszcz mi nie przeszkadzał. 💦 Modliliśmy się w intencji naszej grupy janikowskiej i we wszystkich powierzonych nam intencjach. 🙏 Na ostatnim etapie szedł z nami Jezus ukryty w Najświętszym Sakramencie. Był obok, tak blisko, na wyciągnięcie ręki, szedł w tym samym tempie, krok w krok. Razem ze mną. Wiem, że On jest zawsze ze mną. Każdego dnia, nie tylko na pielgrzymce. Jest ze mną, w każdym moim oddechu, w każdym biciu mojego serca. ❤️ Dla nas, pieszych pielgrzymów, wyjazd autokarem na Jasną Górę to “słaba” opcja. 😉🚌 Ale w tym roku to była jedyna opcja. 😁 Okazało się, że to nie był “słaby” wyjazd. W czasie drogi modliliśmy się, śpiewaliśmy. Tak samo jak na szlaku. 🎶🙏👣 Po raz kolejny okazało się, że nie wszystko musi być takie, jak było zawsze. Byliśmy razem. I to się liczy. Razem u Matki. ❤️ Wejście na Jasną Górę też było inne. Szliśmy z reprezentacjami wszystkich grup z diecezji. Każdy z innej miejscowości. Ale łączy nas miłość do Maryi i miłość do Jezusa, łączy nas jeden cel. To był piękny widok te wszystkie znaki, flagi, krzyże, wszyscy razem. Nikt nie mówił ” my z kolorowych”, “my z promienistych” . Byliśmy razem i czuło się tę jedność. Wspaniale było być razem na Jasnej Górze. Pielgrzymka była inna, ale tak naprawdę co rok jest trochę inaczej. Idziemy z innym bagażem doświadczeń, z innymi intencjami. Panie wiem, że Ty zawsze idziesz ze mną w pielgrzymce mojego życia. Dziękuję Ci za Twoją i moją Matkę Maryję, za Twoją miłość, za Twojego Ducha jedności i pokoju. Panie, zostań z nami. ❤️🙏  – Marta

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Czuję, że musze się z Wami podzielić. Chciałbym podzielić się moimi doświadczeniami z tegorocznej pielgrzymki. Była ona wyjątkowa, nietypowa, inna, często niezrozumiała dla pątników. Dla każdego kto choć raz był na szlaku pielgrzymkowym było nie do przyjęcia, że pielgrzymka w normalnej, czyli dotychczasowej formie nie odbędzie się. A jednak tak się stało. Pielgrzymka nie odbyła się w dotychczasowej formie. Była pielgrzymka sztafeta oraz pielgrzymowanie duchowe…

Na początku (początek pandemii) gdy całkiem przypadkowo napotkałem oraz przeczytałem rządowe wytyczne w związku z pielgrzymowaniem, że niestety z powodu wirusa pielgrzymka się nie odbędzie nie uwierzyłem. Wierzyłem, że pandemia ustanie oraz wszystko odbędzie się zgodnie z dotychczasowym wędrowaniem, pielgrzymka odbędzie się tak jak zawsze, może z jakimiś obostrzeniami, ale ogólnie bez większych zmian. No niestety z biegiem czasu oraz obserwacji jak rozwija się sytuacja sanitarno-epidemiologiczna w naszym kraju zacząłem wierzyć, że może być inaczej, znacznie i zdecydowanie inaczej. Aż w końcu okazało się, że to jest prawda, że pielgrzymka będzie w formie sztafety. Była złość, wściekłość, wzburzenie, zdenerwowanie, zniechęcenie, gniew same najgorsze emocje, które targały mną w środku. Było mi bardzo ciężko znieść to psychicznie. Nie mogłem tego zrozumieć. Bez przerwy zadawałem sobie pytanie: dlaczego? Przecież można jakoś zorganizować to wszystko żeby zachować ostrożność… Naprawdę nie mogłem sobie z tymi emocjami, negatywnymi emocjami poradzić. Próbowałem sobie to wszystko tłumaczyć dobrem i zdrowiem ludzi no ale głową próbowałem tak właśnie myśleć, ale serce podążało w drugą, całkiem odmienną stronę. Przecież nawet urlop w pracy już zaplanowałem dużo wcześniej tak żeby iść na pielgrzymkę. Podczas wyboru osób, które będą aktywnie uczestniczyły w sztafecie niestety nie udało mi się znaleźć w tej szczęśliwej grupie. Więc pozostawało mi tylko i wyłącznie pielgrzymowanie duchowe. Jest to INNA forma pielgrzymowania… brak Słońca, wręcz żaru lejącego się z nieba, brak asfaltówki, brak pęcherzy, brak odcisków, brak potu lejącego się po każdej części ciała… z drugiej, odmiennej strony brak deszczu, brak ulewy, która nie ustępuje cały dzień, brak wody w butach… brak modlitwy, brak różańca, brak śpiewów… no i przede wszystkim brak pielgrzymkowych brata i siostry… ale tak musiało być. Urlop zaplanowany na czas pielgrzymki więc mogłem uczestniczyć we Mszy Świętej sprawowanej w dniu wyjścia pielgrzymki. Piękna Msza, piękne kazanie, piękny czas. Wspomnienia powróciły. Potem wyjście z katedry no i pożegnanie pątników, którzy ruszają na pielgrzymkowy szlak. Potem postanowiłem wejść jeszcze do katedry pomodlić się przy relikwiach Jana Pawła II. Ten moment był dla mnie bardzo ważny. Czułem wewnętrznie, że Ojciec Święty mnie uspokaja, wręcz głaszcze po głowie jak ojciec swoje małe dziecko podczas smutnych chwil. I mówi do mnie, że to nie jest jeszcze koniec. Naprawdę czułem, że JPII do mnie mówi, że to nie koniec. No i nie był koniec, ale o tym za chwilę. Potem powrót do domu no i urlopowe życie poplątane z duchowym pielgrzymowaniem. Czas urlopowy był wcześniej zaplanowany na pielgrzymowanie, ale skoro nie mogłem aktywnie pielgrzymować zdecydowaliśmy ze znajomymi, że zorganizujemy szybki, spontaniczny wypad nad polskie morze. W poniedziałek 3 sierpnia spotkaliśmy się, ażeby przede wszystkim wybrać miejsce noclegowe. Po burzliwym szukaniu miejsca po około 3 godzinach niestety dochodzimy do wniosku, że nie damy rady jechać bo po prostu nie ma dla nas odpowiedniego miejsca. Albo ceny za wysokie, albo za daleko plaża, albo za daleko centrum. Wśród nas zapanował smutek. No, ale nic dalej już nie szukamy. Zapadała wspólna decyzja, że po prostu odpuszczamy. Po chwili otrzymuję wiadomość: „Dzień dobry! Jest zarezerwowane miejsce dla Ciebie na aktywne wejście na Jasną Górę w najbliższy czwartek. Jesteś zainteresowany i chętny?” PATRZĘ I NIE WIERZĘ! Jak to? Przecież ja nie uczestniczyłem w sztafecie. Czy w takim razie mogę wejść? Mnóstwo pytań w mojej głowie. W sercu radość i szczęście a na twarzy promienny uśmiech. Po chwili myślę, że skoro jest miejsce to ja się zgadzam. Bóg czuwa i kieruje naszymi drogami. Przed momentem jeszcze smutek ponieważ nie jedziemy na morze, a teraz ogromna radość. No i stało się. Czwartek jestem na Jasnej Górze. Jestem u naszej MAMY. I mogę aktywnie uczestniczyć w wejściu pielgrzymki, tej innej, wyjątkowej pielgrzymki. No i tutaj przypomina mi się moja modlitwa oraz słowa JPII: to nie koniec. I rzeczywiście wtedy nie był koniec. Ojciec Święty miał racje! Wejście…. Piękna chwila, pełna emocji, wzruszeń, łez. Dziękuję Bogu, Częstochowskiej Matce za to że mogłem w tej chwili uczestniczyć. Dziękuję! – Błażej

Jeśli chcesz podzielić się z nami, nagraj film, wyślij maila, odznacz nas na Facebooku lub Instagramie 🙂