Duchowe pielgrzymowanie Duchowość PPAG 2019

DZIEŃ VII / OPANOWANIE / konferencja

Szkoły językowe oferują najskuteczniejsze metody opano-wania angielskiego, hiszpańskiego czy nawet chińskiego. Studenci chcą jak najszybciej opanować potężne kilogramy wiedzy, które w czasie sesji uderzają w nich jak fala wezbraniowa. Mamy chcą opanować porządek w kuchni, gdy gromadka Franków i Jasiów, niczym przechodzący tajfun, co sekundę ma apetyt na inną przeką-skę. Dumny kardiochirurg, wycieńczony wielogodzinną operacją na otwartym sercu, może resztkami sił powiedzieć: „Sytuacja zo-stała opanowana, najgorsze już za nami”. Strażacy z bohaterską odwagą opanowują ogień, narażając siebie, ratują ludzkie życie. Mam nadzieję, że służba medyczna na koniec dnia będzie mogła powiedzieć: „Wszystkie pęcherze opanowane”. I ty, drogi piel-grzymie, już prawie u końca pielgrzymki możesz powiedzieć – opanowałem drogę, nawet mój oddech dostosował się do moich kroków. Różne rzeczy można opanować. Nieraz idzie nam lepiej, nieraz gorzej. Ale chyba to, co najważniejsze w życiu, to – umiejętność opanowania siebie samego! I dzisiaj właśnie o tym – o kolejnym owocu Ducha Świętego, jakim jest opanowanie. 

Nie będzie odkryciem Ameryki, jeśli powiem, że słowo „o-panowanie” związane jest ze słowem „panować”. Jest to coś oczywistego, ale jednocześnie kluczowego. Opanowanie to umie-jętność panowania nad sobą, zyskanie kontroli nad sobą. Powiemy może – „No, przecież to nic trudnego, jestem dorosły, pełnoletni, potrafię decydować o swoim życiu, wyborach”. W opanowaniu chodzi jednak o coś znacznie głębszego. Może się tak zdarzyć, i się zdarza, że coś lub ktoś przejmuje nad nami ster. To, co teraz powiem, nie dotyczy pielgrzymki. Nie zrozumcie mnie źle – niko-go nie zachęcam do pokarmowej wstrzemięźliwości. Jedz dużo, byś mógł iść i dojść do naszej Mamy! Ale wyobraź sobie sytuację poza pielgrzymką. Jesteś w domu. Idziesz do kuchni i mówisz so-bie: „Zjem dzisiaj tylko dwa plasterki szynki”. Ale dziwnym tra-fem na twoim talerzu, obok pięciu, a nie dwóch plasterków szynki, wylądował i pachnący kabanos, i dojrzewający ser, któremu trudno było się oprzeć, i świeżutki pasztet z królika, chyba dopiero co upieczony przez babcię. Chciałeś jedno, a zrobiłeś drugie. Trochę tak jakbyś oddał komuś kontrolę nad sobą. Oczywiście, to taki banalny kulinarny obraz, na który ktoś spojrzy z przymrużeniem oka, machając przy tym ręką. Ale, oby tylko chodziło w życiu o te dodatkowe plasterki szynki, tylko o tego pachnącego kabanosa, tylko o ten świeżutki pasztet… Choć można by powiedzieć – kto w małych rzeczach jest opanowany, ten i w wielkich opanowany będzie! Mamy przecież jedno serce! Oczywiście, potrzebujemy opanowania nie tylko w kuchni , ale w wielu innych sytuacjach naszego życia. 

Kiedy brakuje nam opanowania i kiedy jest ono nam szczególnie potrzebne? Chodzi tu przede wszystkim o naszą zmy-słowość. Tutaj bardzo łatwo, by to ona przejęła ster nad naszym 115 

życiem. Dlaczego? Bo związana jest z przyjemnością. Zdarza się tak nieraz (a może bardzo często!), że to ona panuje nad człowie-kiem, tymczasem to ja powinienem panować nad nią! Każdy z nas otrzymał od Stwórcy nie tylko rozum i wolną wolę. Piękną sferą naszego życia są uczucia i emocje, które zapewniają nam kreatyw-ność, prawdziwy rozkwit. Ale wyobraźmy sobie człowieka bez opanowania, kogoś nastawionego jedynie na emocjonalną przy-jemność, zadowolenie. Coś, co jest z natury dobre, a więc nasza emocjonalność i uczuciowość, bez opanowania przez rozum i wol-ną wolę, może prowadzić człowieka do degradacji. 

Warto zauważyć, że skrajnym przykładem utraty panowa-nia nad sobą jest każde uzależnienie. Ono rodzi się przecież z ucieczki w przyjemność, która powoli zaczyna sterować życiem, a człowiek traci wewnętrzną wolność, uzależniając się od coraz to mocniejszych dawek przyjemności. Dotyczyć to może używek, Internetu, seksualności, gier komputerowych. Bez opanowania mogę się stać niewolnikiem przyjemności. Tak o swoim doświad-czeniu pisze Grzegorz, który doświadczył uzdrowienia z nałogu: „To było bezpośrednie zetknięcie się z tajemnicą zła. Doświadczy-łem go realnie i rzeczywiście, stałem się jego niewolnikiem, nosi-łem je w sercu i tylko zło widziałem wokół siebie. Całe życie stra-ciło dla mnie sens, stało się puste, głuche, ślepe i przeraźliwie smutne. Czułem straszny ciężar i ból, żyjąc bez wiary, nadziei i miłości. Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek się z tego wydo-stanę, że przebiję się do świata ludzi szczęśliwych, radosnych, pogodnych, kochających, życzących sobie nawzajem dobrze. W tym przerażającym zniewoleniu przez narkotyki żyłem przez dziewięć lat. Było coraz ciemniej, coraz gorzej, powoli zbliżałem się do śmierci…” (Miłujcie się!, 2016). 

Moi drodzy! Bez opanowania nie zawalczę o czystość ser-ca, bo zawsze będę chciał egoistycznie zaspokoić swoją potrzebę, nawet za cenę potraktowania drugiego człowieka jak zwyczajny przedmiot. Wiemy, co się z nami dzieje, gdy nie ma opanowania wzroku. Wiemy, do czego jesteśmy zdolni, gdy nie ma w nas opa-nowania języka. Ale często zaczyna się od małych niewierności, od nieopanowania w małych rzeczach. Święty Paweł w Liście do Galatów mówi o napięciu, które jest w człowieku. Pisze: „Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, także nie czynicie tego, co chcecie” (Ga 5,17). Być może to zdanie jest trochę skompliko-wane, ale spróbujmy je wyjaśnić. Święty Paweł używa tutaj termi-nu „ciało” nie w znaczeniu cielesności jako mięśni pokrytych skó-rą, ale właśnie na określenie dążeń w człowieku, które popychają go do egoizmu, stawiania w centrum wszelkich przyjemności. Wy-jaśnia, co się dzieje, gdy człowiek idzie za tym instynktem, gdy nie ma w nim koniecznego opanowania. Mówi: „Jest zaś rzeczą wia-domą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuz-danie, bałwochwalstwo, czary, nienawiść, spory, zawiść, gniewy, pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne” (Ga 5,19-21). Bez opanowania jesteśmy zdolni do tego wszystkiego. Tak, stać nas naprawdę na wiele! 

Kochani! Nie chcę, abyśmy mówili tylko o tym, jak nie powinno być w naszym życiu. Jezus daje Ci dziś Dobrą Nowinę. On chce Ciebie zapewnić, że z Nim może być inaczej! Bo opano-wanie to niejedynie owoc naszych ludzkich zabiegów. To nie jest rezultat wypierania czegoś z siebie czy tłamszenia. To przede wszystkim owoc Ducha Świętego w nas, czyli Jego działania, Jego mocy. Święty Paweł mówi: „Postępujcie według Ducha, a nie spełnicie pożądania ciała” (Ga 5,16). Co to znaczy? To znaczy – uwierz, że mocą Ducha Świętego możesz wydać owoc opanowa-nia. Jeśli jest Tobie z tym trudno w różnych sferach życia – by opanować swój wzrok, słuch, język, pożądliwość, jeśli trudno jest Ci opanować się w sferze seksualnej, jeśli nie potrafisz być umiar-kowany w jedzeniu i piciu, powierz się Duchowi Świętemu. Wołaj o Jego moc! On pomaga nam kierować się tym, co wartościowe, a nie tylko tym, co przyjemne i przelotne. Duch Święty przynosi nam zbawienie od naszego Pana Jezusa Chrystusa. Zobacz, nasz Pan dał się związać. Nasz Pan został przybity do krzyża. Nasz Pan został na nim unieruchomiony. Spójrz na Jezusa, którego przybiło moje i Twoje nieopanowanie. Jezus wziął na siebie to wszystko, co mnie krępuje, wiąże, unieruchamia. On nie pozostał na krzyżu, ale zwyciężył! Dlatego może rozwiązać twoje liny, kajdany, byś po-trafił panować nad sobą – Jego mocą. Oczywiście – jeśli Mu na to pozwolisz, jeśli Mu to wszystko oddasz. Duchu Święty, przyjdź! 

Święty Augustyn w Wyznaniach napisał: „Mniemałem, że do powściągliwości człowiek jest zdolny o własnych siłach, a ja w sobie tych sił nie dostrzegałem. Głupiec, nie wiedziałem, że – jak napisano – nikt nie może być powściągliwy, jeśli Ty mu tego nie udzielisz. Udzieliłbyś mi na pewno, gdybym z głębi serca wołał do Ciebie i gdybym miał wiarę dostatecznie mocną, by moje troski Tobie powierzyć”. Grzegorz, którego fragmentu świadectwa wy-słuchaliśmy, mówi dalej: „Wcześniej żyłem w złym i dla zła, dzi-siaj idę w stronę światła i dobra. Wcześniej żyłem przyjemnościa-mi, dzisiaj wiem, że aby ogień szczęścia palił się we mnie codzien-nie, nie trzeba dużo. Tymi małymi drewienkami, które dają ten płomień, jest przede wszystkim modlitwa oraz Jezus obecny w Eu-charystii, a także wspólna praca, rozmowa, śmiech, gesty przyjaź-ni, życzenie dobra drugim. Czuję, że Jezus ponownie dał mi życie, dokonał mojego zmartwychwstania – i codziennie dziękuję Mu za to. Wierzę, że ten «bumerang zła i narkomanii» tym razem już nie wróci, ponieważ dzięki wierze w Jezusa znalazłem tyle siły, aby dokonać rzeczy niemożliwej – odrzuciłem go na zawsze” (Miłujcie się!, 2016). Naprawdę Pan jest wielki! 

Oczywiście – opanowanie wiąże się z naszym trudem. Pa-miętacie słowa Pana Jezusa: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Mt 16,24). Opanować się – to wciąć krzyż. Ale ten krzyż zawsze poprowadzi Cię do zmartwychwstania, do zwycięstwa! Gdy opanujesz swoje pożąda-nie, doświadczysz, jak pięknym skarbem jest życie przeżywane w czystości! Gdy jako mąż opanujesz swój wzrok, doświadczysz, jak pięknie jest czystym wzrokiem spoglądać na ukochaną żonę, by ją jeszcze bardziej kochać! Gdy opanujesz się przed przyjemnością proponowaną przez pornografię, naprawdę doświadczysz, że do-konałeś mądrego wyboru – że nie wybrałeś krótkiej fascynacji i egoizmu, ale zainwestowałeś w przyszłość – piękne, zdrowe rela-cje. Musimy pamiętać, że diabeł jest wrogiem opanowania! Nie chce, byśmy byli opanowani! Nie chce, byśmy podejmowali jakie-kolwiek wyrzeczenie! Ale uwaga – jego propozycja przynosi zaw-sze krótką przyjemność, a potem długie cierpienie! Chce, byśmy wybierali łatwe życie, ale zawsze za cenę naszego nieszczęścia lub niepełnego szczęścia. Zawsze za cenę chodzenia po dolinkach. Zupełnie odwrotnie niż proponuje nam Bóg! On chce, byśmy na-prawdę wchodzili na wyżyny, byśmy żyli pełnią życia! Opanowa-nie to owoc działania Ducha Świętego w nas, ale i naszej z Nim współpracy. Zapytaj siebie dzisiaj: jak wygląda moje opanowanie w różnych sferach życia? Także w tych drobnych. Czy potrafię sobie w życiu czegoś odmówić? Czy stać mnie na to, bym podjął się koniecznego wyrzeczenia? Pomyślmy o tym przez chwilę… (chwila ciszy). 

Duchu Święty! Ty znasz moje serce, znasz moje codzienne zmaganie. Bez Twojego tchnienia cóż jest wśród stworzenia? Jeno cierń i nędze! Bez Twojego tchnienia sam nie dam rady, choć się bardzo staram. Proszę, umocnij moją wolę. Umocnij mnie, bym potrafił opanować moje myśli, mój wzrok, mój język. Daj mi łaskę panowania nad sobą. Spraw, abym tam, gdzie trzeba potrafił za-chowywać umiar we wszystkim. Spraw, abym tam, gdzie trzeba potrafił wybrać wstrzemięźliwość. Pomóż mi, abym dobrze korzy-stał z bogactwa uczuć i emocji, bym panował nad nimi przez ro-zum i wolę. Wiem, że będę panował nad sobą tylko wtedy, gdy Ty zapanujesz nade mną. Proszę Cię Duchu o Twoje panowanie we mnie. Opanuj mnie, abym stał się opanowany! Amen.