Duchowe pielgrzymowanie Duchowość PPAG 2019

DZIEŃ I / WIERNOŚĆ / konferencja

Witajcie! Przyszła pora na pierwszą konferencję. Mam na-dzieję, że szczęśliwie wyjdziemy z progu, a przez kolejne dni wiatr Ducha Świętego będzie nam sprzyjał, byśmy mogli bezpiecznie wylądować z telemarkiem (cokolwiek oznacza lądowanie z tele-markiem ). Mówię o wietrze Ducha Świętego, ponieważ w tych dniach będziemy Go szczególnie potrzebowali.

Jak wiecie, w ubiegłym roku mówiliśmy o tym, że jesteśmy obdarowani Duchem Świętym i Jego darami. Mogliśmy się przekonać, że Duch Święty jest Dawcą darów mnogich, niezliczonych. Często porównujemy Go do wiatru. Dlaczego? Ponieważ wiatru nie można nigdzie za-mknąć. Tak samo jest z Duchem Świętym. Nie można Go za-mknąć w jakichś sztucznych ramkach i definicjach. Jest On nieo-garniony jeszcze bardziej niż wielki ocean. Ale jednak daje nam się poznać. Daje nam się doświadczyć – nie tylko w swoich da-rach, ale także przez konkretne owoce. Właśnie jak wiatr. Wiatru nie widzisz, ale wiesz, że jest, bo porusza liście, bo chłodzi rozpa-loną słońcem twarz. Skoczek narciarski też wiatru nie widzi. Ale wie, że wiatr mu sprzyja, bo ma dobre noszenie. Podobnie jest z Duchem Świętym. Jest jak wiatr. Nie widzimy Go, ale poznajemy Go po Jego owocach, po Jego działaniu w nas. 

Moi drodzy! W czasie tegorocznej pielgrzymki skupimy się właśnie na owocach Ducha Świętego. Zanim powiemy, czym one są, pozwólcie najpierw na pewną refleksję. Czy wiecie, co jest jednym z podstawowych problemów naszej wiary, naszego chrze-ścijaństwa? Myślę, że to, że skazujemy się często tylko na własne siły. A są to siły ograniczone – bo przecież tylko ludzkie. Trochę tak, jakbyśmy we wszystkim wyznawali maksymę: „Umiesz li-czyć? Licz na siebie”. Mówimy: muszę to poprawić, muszę być bardziej cierpliwy dla moich dzieci, muszę bardziej kochać te-ściową, muszę być lepszy dla kolegi z pracy, muszę popracować nad swoją wybuchowością, muszę okiełznać moje pożądania, mu-szę opanować mój słomiany zapał… Słyszycie? To ja muszę coś zrobić! Ja i tylko ja! To, że nie lubimy prosić o pomoc wynika z tego, że chcemy być samowystarczalni… Ale przecież nie jesteśmy samowystarczalni. Ta pielgrzymka pokaże nam to niejeden raz… 

Tymczasem owoce Ducha Świętego, jak podpowiada nam sama nazwa, to przede wszystkim działanie Ducha Bożego w nas. Jako człowiek wierzący nie jesteś skazany na własne siły! Powta-rzam – nie jesteś skazany na własne siły! Umiesz liczyć? Zacznij liczyć na Boga! Zacznij wreszcie liczyć na Boga! Nie musisz li-czyć tylko na siebie! Gdyby było inaczej, wówczas nie byłbyś chrześcijaninem, a jedynie kimś, kto żyje według jakiejś określo-nej filozofii życia. I nic więcej… Owoce Ducha Świętego to wła-śnie to wszystko, co rodzi się w nas mocą Boga, który jest Wszechmogący. 

Zapytajmy – co się w nas ma zrodzić? Odpowiedź jest pro-sta: nasze podobieństwo do Pana Jezusa. Już wtedy, gdy jako małe dziecko biegałeś po przedszkolu w kapciach usłyszałeś, że musisz naśladować Pana Jezusa. Pięknie… Ale jak to zrobić? Nie można tego zrobić jedynie o własnych siłach, nawet jeśli co trzeci dzień wyciskasz sztangę na siłowni. To moc Ducha Świętego może Cię do tego uzdolnić. Jezus najpiękniej przeżył życie na ziemi. Ale trzeba pamiętać, że On jest prawdziwym człowiekiem i prawdzi-wym Bogiem. My naśladujemy Go nie tylko jako doskonałego człowieka, ale również jako Boga. Właśnie z tego prostego powo-du nie można Go naśladować, licząc jedynie na własne siły. Nie można naśladować Boga jedynie o ludzkich siłach! Dlatego Jezus daje nam skuteczną pomoc – swojego Ducha. 

Duch Święty do nas przychodzi, byśmy mieli myśli Jezusa, pragnienia Jezusa, uczucia Jezusa, wybory Jezusa, postawy Jezusa. Możemy naśladować Jezusa, bo On daje nam siebie w Duchu Świętym! To jest Dobra Nowina! Oczywiście, potrzebne jest Two-je współdziałanie, Twoja praca. Jasne! Ale najważniejsze – w tej pracy masz siłę z góry. Nie jesteś na bezludnej wyspie, skazany tylko na siebie. Jest Bóg! Dlatego możesz powiedzieć: „Oto ja!” 

A teraz krótki cytat z Katechizmu. Czytamy w nim, że „owoce Ducha są doskonałościami, które kształtuje w nas Duch Święty jako pierwociny wiecznej chwały” (n. 1832). A zatem te owoce to przedsmak nieba, to życie jak Jezus. Są to bardzo kon-kretne rzeczy! Święty Paweł w Liście do Galatów pisze: „Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5,22). Słyszycie? Te owoce to nasze życie, to gwarancja naszego szczęścia. Dzie-więć owoców na dziewięć dni pielgrzymki. A zatem – po tym przydługim, ale koniecznym wstępie – startujemy! Dziś będzie o wierności. 

Kiedy myślę o wierności, przypomina mi się bardzo wzru-szający film Mela Gibsona pt. „Przełęcz ocalonych”. To biografia, film oparty na faktach. Opowiada on historię Desmonda Dossa. To wrażliwy człowiek, szczerze pomagający innym ludziom. Znacz-nie różni się od swego fizycznie silnego brata. Kiedy wybucha II wojna światowa, wstępuje do wojska. Doss chce służyć Ojczyźnie, jednak w sposób niecodzienny jak na wojnę – bez strzelania czy nawet dotykania karabinu. W czasie szkolenia w wojsku pozostaje wierny swojemu postanowieniu, by nigdy nikogo nie zabijać i nie używać broni. Spotykają go za to szykany ze strony kolegów i dowódców. Wszyscy chcą po prostu jak najszybciej pozbyć się go z wojska. Doss, mimo ogromnych przeciwności, pozostaje wierny ideałom. Po długich próbach wreszcie zostaje wysłany jako sanita-riusz wraz ze swoim oddziałem na Okinawę. W trakcie działań wojennych wykazuje się niespotykanym hartem ducha i odwagą. Nie używając broni, nie tylko pomaga rannym w obozie, ale wraca na pole bitwy i kolejno ściąga z niego rannych żołnierzy – ratuje wielu współtowarzyszy od śmierci – często również tych, od któ-rych doznawał największych szykan. Przez swoją wierność staje się „przełączą ocalonych”. 

Historia Dossa pokazuje mi, że w wierności nie chodzi tyl-ko o to, co robię lub czego nie robię. Wierność zaczyna się od wierności w sercu. Była to cecha charakterystyczna w życiu Jezu-sa, Maryi, wielu świętych. Jezus był wierny Ojcu, bo wewnętrznie był z Nim jedno. Maryja była wierna słowu Bożemu do końca, bo miała to słowo w sercu! Ja nie będę wierny czemuś/komuś, gdy nie będę do tego wewnętrznie przekonany. Wtedy, prędzej czy póź-niej, to zostawię, porzucę. A zatem, chodzi o przekonanie do tego, co robię! 

Dobrze, że o wierności mówimy w pierwszym dniu piel-grzymki. Właśnie to mam sobie dzisiaj uświadomić. Jest wierność zewnętrzna i wierność wewnętrzna. Mogę być wierny na zewnątrz. Będę szedł razem z moją grupą, robił to, co robią wszyscy, a nawet głośno śpiewał. I bardzo dobrze… Ale jest jeszcze wierność w środku. Każdego dnia tej pielgrzymki mam sobie uświadomić – tak, ja jestem na pielgrzymce! Podjąłem się tego trudu. Chcę się zbliżyć do Boga. Mam konkretną intencję. Każdy krok chce oddać Bogu! Zachęcam was, byście każdego dnia tej pielgrzymki tak do Boga mówili. Wtedy ta pielgrzymka będzie owocna. 

I o to samo chodzi w życiu. Jest wiele spraw, które robimy bezmyślnie, z przyzwyczajenia. Często nie dają nam one radości, bo nie ma w tym zaangażowania serca. Serce pozostaje zimne. Dlatego, gdy przekraczam próg kościoła i idę na Eucharystię, gdy klękam codziennie do modlitwy, mam sobie uświadomić w sercu – tak, ja teraz chcę się spotkać z Panem, który mnie kocha. Chcę to zrobić! To jest mój wybór! Jestem do tego przekonany. Pomyślmy o tym… 

Po drugie, historia Dossa pokazuje mi, że łaska wierności potrzebna jest szczególnie wtedy, gdy pojawiają się przeciwności. Doss miał wiele przeciwności, ale pozostał wierny. Ostatnio bar-dzo umocnił mnie przykład wierności pewnego małżeństwa. Kiedy byłem u nich w domu, zobaczyłem wiszące w kilku miejscach portrety dwóch synów. Obaj niedawno umarli. Pierwszy z nich w wieku dwudziestu lat popełnił samobójstwo, a niedługo potem drugi syn zmarł na raka mózgu. Wielki krzyż. Ale ci małżonkowie pokazali mi, że prawdziwa wiara jest wierna, nawet wtedy, gdy pojawiają się przeciwności życia. Pozostali przy Bogu, bo wiedzie-li, że tylko dzięki Niemu będą mogli przejść przez tę ciemną doli-nę. I było naprawdę widać, że wiara dodaje im mocy. Wiara to wierność Bogu do końca. „Prawdziwych przyjaciół poznaje się przecież w biedzie”. Moja wierność Bogu sprawdza się w tym, co trudne. Na przykład, kiedy przyznajesz się do Jezusa i wiesz, że możesz zostać wyśmiany. Ale jesteś wierny, mimo tego trudu. 

Nie jest trudno o wierność wtedy, gdy coś jest bezpośred-nim źródłem przyjemności. Często się na tym łapiemy – by wybierać tylko to, co przyjemne. Oczywiście, emocje też są ważne i po-trzebne. Ale one nie wyczerpują wszystkiego! Co tak naprawdę świadczy o tym, że kochasz? Właśnie to, że jesteś wierny. Wier-ność jest duszą miłości! Tak! Wierność to dusza miłości! Mama kocha dziecko i wstaje do niego w nocy nawet wtedy, gdy jest zmęczona, także wtedy, gdy emocje nie są najwyższych lotów… Wstaje, jest wierna, bo kocha. Idziesz rano do pracy i może emocje wcale Ci nie sprzyjają… ale idziesz, bo wiesz, że potrzebuje tego Twoja żona, dzieci. Wierność jest duszą miłości! Mój rozum i mo-ja wola podpowiadają mi – to jest ważne! Miłość to nie tylko uczucia. 

Moi kochani! Także miłość do Boga wyraża się w wierno-ści. Oczywiście, możesz w spotkaniu z Bogiem czuć się jak fruwa-jący pod sufitem anioł, możesz czuć Boga namacalnie, także w pewnego rodzaju przyjemności. Ale gdybyśmy tylko na tym po-przestawali, szybko byśmy przestali Boga kochać. Przestalibyśmy być Mu wierni. Jako ludzie nie składamy się przecież tylko z uczuć. Nasza relacja z Nim nie opiera się na doraźnych przyjem-nościach, ale na zaufaniu! Dlatego nigdy nie zapominajmy, że mo-dlitwa jest duchową walką! Nie ma łatwej modlitwy. O nią trzeba zawalczyć codziennie! Także w relacji do Boga potrzeba codzien-nej wierności. Bo wierność jest duszą miłości! 

I wreszcie po trzecie… Historia głównego bohatera „Prze-łęczy ocalonych” pokazuje nam, że wierność do końca się opłaca – rodzi piękne owoce. Postawa Dossa ocaliła wielu… Bo, jak śpie-wamy w psalmie, „kto we łzach sieje, żąć będzie w radości” (Ps 125,5). Kto z was lubi chodzić po górach, to wie, że na górskich szlakach można spotkać różnych turystów. Pierwsi to ci, którzy chodzą po górach w klapkach i szpilkach. Zupełnie light’owo [czyt. lajtowo], nieprzygotowani. Nie zabierają ze sobą żadnego ciężaru. Często idą bez torby, nie chcą brać ze sobą nawet butelki z wodą. I są ci drudzy turyści – przeciwieństwo pierwszych. Oni idą w ciężkich butach, nieraz z dużą torbą na plecach. Którzy z nich wchodzą na szczyty? Którzy podziwiają zapierający dech w pier-siach widok? Którzy z nich mogą się czuć bezpiecznie? Oczywi-ście – ci drudzy, którzy wzięli ze sobą konieczny ciężar. Ci pierwsi mogą chodzić tylko po dolinkach… 

Gdy walczysz o wierność Bogu, przykazaniom, swoim wartościom, jesteś podobny do tych pierwszych turystów. Podej-mujesz trud, ale wchodzisz na szczyty. Prędzej czy później bę-dziesz widział owoce tego trudu. Będziesz miał w sercu pokój, radość, miłość. Naprawdę zwyciężasz! Gdy przestajesz być wierny Bogu, przykazaniom, swoim wartościom podobny jesteś do tych drugich turystów, którzy spacerują tylko po nizinach. Pamiętaj – im trudniejsza walka, tym zawsze piękniejsze zwycięstwo! Czy nie w tym tkwi klucz naszej pielgrzymki? Nasza wierność tutaj – jest i pewnie będzie trudna. Ale ona poprowadzi nas na Jasną Górę, do Ziemi Obiecanej. Tak samo jest w życiu… 

Wiemy, czym jest wierność. Wiemy, że jej potrzebujemy. Prośmy Jezusa, by umacniał w nas tę postawę. Proszę was, byście teraz otworzyli swoje serca na pomoc z góry. Módlmy się (chwila ciszy): Panie Jezu. Powiedzieliśmy dzisiaj o wierności. Mamy z nią problem. Dlatego prosimy Ciebie, bo Ty jesteś mistrzem wierności. Nawet wtedy, gdy wszyscy Cię zostawili, gdy zostałeś zupełnie sam, bez przyjaciół; nawet wtedy, kiedy w Twoją stronę wykrzyki-wano: „Zejdź z krzyża”, Ty pozostałeś wierny swemu Ojcu do koń-ca. Jesteś niewzruszoną Skałą. Poślij nam Ducha Świętego, by dał nam łaskę wierności. Byśmy nie mieli słomianego zapału i nigdy nie rzucali słów na wiatr. Byśmy nigdy nie pomyśleli, że nasze ży-cie to gra komputerowa, z której można się wycofać jednym klik-nięciem myszki. Maryjo, wierna Bogu do końca. Maryjo wierna od Nazaretu aż po Kalwarię. Oręduj za nami, byśmy byli ludźmi zaufania i zawierzenia. Duchu Świętym, uczyń nas wiernymi Jezusowi i Jego Ewangelii. Amen.