Duchowe pielgrzymowanie Duchowość

MEDYTACJA DZIEŃ TRZECI 30 LIPCA 2023 (niedziela)

Kościół żyjących daleko od Boga

Nie zatrzymujemy się w naszej wędrówce do Częstochowy. Przed nami jeszcze wiele trudu. Czyżbyś już był zniechęcony? Mam nadzieję, że nie. Pamiętaj, że życie ma cel, a tym celem jest niebo. Nasze wędrowanie to również uczenie się chodzenia w cieniu Bożej Opatrzności. Zaufaj Jezusowi, niech On przemawia do Twego serca i je pociesza. Zapraszaj Ducha Świętego, niech doda ci duchowych skrzydeł. Zobaczysz, że zapomnisz o wysiłku fizycznym. „A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola poszedł i przystał Go żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał.” Nikt nie wybiera ani miejsca, ani czasu, ani rodziny, w jakiej się urodzi. Każdy z nas przychodzi na świat z Bożej Opatrzności, według Jego zamysłu.

Czasami może się zdarzyć spoglądać na innych z jakąś zazdrością, myśląc sobie w podobny sposób: „O temu to się powiodło w życiu, jest taki bogaty, ustawiony, ma dobrą pracę, rodzinę, o nic nie musi się martwić”. Niejedna dziewczyna zastanawia się: „Dlaczego ja nie mogę być taka piękna jak tamta, wtedy wszystko byłoby dla mnie łatwiejsze!” Wiele innych przykładów można by tu przytoczyć. Dobrze jednak pasuje tutaj przysłowie: „Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie”. Być może z zazdrością, spoglądając na dalekie strony innych krajów, syn marnotrawny postanowił opuścić swego ojca, zerwać więzy rodzinne, szukać szczęścia u tych, u których wydawało mu się, że wszystko jest łatwiejsze. W tym konkretnym momencie nie potrafił on zobaczyć, co posiadał, jak wiele otrzymał oraz ile szczęścia jeszcze przyniesie mu wierność. Czy jednak ta jego decyzja nie wynikała z iluzji, której uległ? Czy nie była to jakaś szatańska pokusa łatwego sukcesu, przyjemnego życia za cenę wyzbycia się wartości moralnych? Spójrz na pokusy, które najbardziej cię męczą. Proś Boga o siłę do przezwyciężenia ich. Okazało się, że bardzo szybko zagubionemu synowi realia pokazały swoje surowe oblicze. Nie potrafił się odnaleźć, żył rozrzutnie, nie dbał o siebie, nie dbał o innych. Ostatecznie i w tej krainie, gdzie przebywał, nie było tak idealnie, jak sobie wyobrażał. Z powodu głodu i bezrobocia musiał on wykonywać najmniej godną pracę, zajmując się nieczystymi zwierzętami, jakimi są świnie. Dla Żydów i ich kultury oraz religii jest to szczególnie wstrętne. Oni nie mogli i nie chcieli nawet jeść mięsa tych zwierząt, a co dopiero karmić się tym, czym one. Jako chrześcijanie mamy w Kościele pasterzy, którzy pasą owce, a więc się o nie troszczą. Syn marnotrawny pasł świnie, jakby zupełnie zatracając poczucie tego, kim ma się zajmować. Jak nisko upadł tenże syn, który przy ojcu miał wszystko, czego potrzebował? Teraz ze łzami w oczach sięgał po strąki – pożywienie świń, a nawet ich pragnął. Niestety, ale nawet tego mu odmawiano. Czy więc syn upadł niżej w godności niż świnie? Jak bardzo człowiek może się stoczyć w swoim życiu? Spójrz na siebie, czy nie przypominasz syna marnotrawnego, który odszedł od swoich ideałów, szukając łatwiejszego życia… Bywa, że ktoś patrzy na zachodnie kraje, na bogatszych od siebie. Wydaje się mu, że tam będzie totalnie szczęśliwy, że pieniądze wszystko załatwią.

Już dawno, bo w 1980 roku Jan Paweł II wypowiedział słowa w kierunku narodu francuskiego, które nieraz są powtarzane i przypominane: „Francjo, najstarsza córko Kościoła, która byłaś nauczycielką narodów, co zrobiłaś ze swoim chrztem?”

Dzisiaj te słowa należałoby skierować już nie tylko w kie- runku Francji, ale także wobec wszystkich krajów Europy, a także tak dumnej z powodu historii męczeństwa Polski. Wydawało się, że kogo jak kogo, ale kryzys wiary naszego narodu nigdy nie spo- tka. Może jesteśmy podobni do Szymona Piotra, który to przed Męką Chrystusa i zaparciem się Jego przekonywał, że choćby wszyscy się od Niego odwrócili, to nie on. Może byliśmy tak pew- ni swojego wybrania, że zabrakło pokory? Czy jesteśmy w stanie oddać swoje życie Bogu, powierzyć je w Jego ręce? Co zrobiliśmy z naszą wiarą? Każdy niech sam sobie odpowie, każdy niech sam spojrzy w lustro i spróbuje na nowo lub pierwszy raz dostrzec w sobie dziecko Boga! Czy widzisz swoją godność?

Chrześcijaństwo to nie książka do historii, ale to książka życia, którą piszemy codziennie. Jeśli nie jesteś gotowy na wyrze- czenie i pójście za Chrystusem, to nie jesteś gotowy na chrześci- jaństwo. Dzisiaj tak wielu odchodzi, bo ma dość sztucznej wiary, sztucznej pobożności, sztucznej religii. Jesteśmy głodni autentycz- nego świadectwa, prawdziwości słów Chrystusa w życiu osobi- stym i wspólnotowym.

Zadaj sobie to pytanie: czy nie spoglądałeś z zazdrością na innych, czy doceniasz chrzest, wartości, jakie przekazali ci rodzi- ce, nauczyciele, Kościół? Łatwo jest obwiniać innych za stan Kościoła, ale pomyśl przez chwilę, co możesz zrobić sam, aby od- mienić jego oblicze, aby otrzeć zakrwawioną twarz Jezusa? Nie ma takich dalekich stron, z jakich nie można by na nowo powrócić do Boga. Nawet jeśli sam już nie wiesz, gdzie jesteś, sam już nie wiesz, czym się żywisz, jeśli czujesz, że upadłeś niżej niż świnia, niech cię to nie zniechęca do końca. Powróć synu i córko do Ojca, który cię kocha bezgraniczną miłością! Święty Franciszek z Asyżu u początku swojego nawrócenia, gdy modlił się przed krzyżem w ruinie kościółka San Damiano we Włoszech, usłyszał jak Chrystus do niego mówi: „Franciszku idź i odbuduj mój kościół, bo jest w ruinie”. Jeśli Kościół przetrwał dwa tysiące lat, pomimo wielu różnych wydarzeń, wzlotów i upadków, to przetrwa kolejne wieki, aż do powtórnego przyjścia Chrystusa na ziemię. Inaczej Zmar- twychwstały nie powiedziałby uczniom: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszystkim narodom, a oto ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”. Pomóżmy odbu- dowywać ten Kościół, który wydaje się być w ruinie, nie pozwól- my synom i córkom Boga pozostawać w brudzie grzechu, daleko od domu, który na nich czeka. Nikt z nas nie musi karmić się tym, co nas upadla, ale jesteśmy zaproszeni, aby karmić się Bogiem w Eucharystii, który nas przemienia, uświęca i umacnia.

Nikt z nas nie musi karmić się tym, co nas upadla, ale je- steśmy zaproszeni, aby karmić się Bogiem w Eucharystii, który nas przemienia, uświęca i umacnia. To nie świat ma wpływać na nas, odwracając nas od Boga i Kościoła, ale my mamy wpływać na świat, wydając przyjemną woń prawdy i miłości, radości i pokoju, odmieniając nasze otoczenie, dając im jakość, której najpierw sami nauczymy się w przyjaźni z Bogiem.

Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu…