Duchowe pielgrzymowanie Duchowość

MEDYTACJA DZIEŃ ÓSMY 4 SIERPNIA 2023 (piątek)

Kościół pozostających na zewnątrz

Słowo Boże ma moc uzdrawiania i warto z nim iść przez życie. Z Bogiem w sercu zupełnie inaczej człowiek przeżywa codzienność. Jego Miłość staje się dla chrześcijanina tą jedyną i najważniejszą „używką”, która może nas uzależnić, ale nie ubezwłasnowolnić. Kto raz poczuł na sobie Jego moc, ten pragnie do niej wracać. Przyjrzyjmy się tego dnia postawie starszego syna, który symbolizuje Kościół pozostający na zewnątrz. Wsłuchajmy się…

„Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: «Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego». Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: «Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę». Lecz on mu odpowiedział: «Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się».”

Kościół pozostających na zewnątrz wydaje się dzisiaj statystycznie bardzo obszerny. Zgorszeni, zbuntowani, zniechęceni, zawiedzeni, rozczarowani… Czy należy ich za to winić? Przyczyn może być tysiące. Jednak w tym wszystkim trzeba sobie zadać jedno fundamentalne pytanie: „Kto stanowi sens mojego życia?” Czy człowiek przestaje potrzebować Boga, kiedy widzi, że inny człowiek Boga odrzuca? Bóg nie jest Bogiem jedynie grzecznych ludzi ze złożonymi rączkami, ale pragnie być Bogiem każdego z nas. 

Starszy syn nie może znieść zachowania swojego ojca. Jest na wskroś oburzony tym, jak przyjął jego brata. Nienawiść, jaką nosi w sobie, zalewa mu serce do tego stopnia, że już nie potrafi spojrzeć z miłością na tego, który powrócił skruszony. Może on przypominać w tym momencie postać ze Starego Testamentu, a więc Kaina. Ten właśnie był zazdrosny o Abla, swojego brata, dlatego, że Bóg bardziej patrzył na ofiarę tamtego, a na ofiarę Kaina nie chciał patrzeć. Pan Bóg zadaje pytanie Kainowi: „Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura?Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować”. Złość i zazdrość spowodowały, że Kain przestał trzeźwo patrzeć na rzeczywistość. Nie mógł zrozumieć, że Bóg kocha go tak samo i nie musi wciąż porównywać się ze swoim bratem. Każdy ma swoje własne dary, którymi może chwalić Boga. Dlaczego rywalizacja ma prowadzić do nienawiści? W tym przypadku doprowadziła Kaina do morderstwa własnego brata. Okazuje się, że nie potrafił wejść z nim w dialog, spróbować zrozumieć. Tymczasem to, co zrobił, to zamknął się w surowym osądzie, w gniewie, który zaślepił jego wzrok na miłość.

Można wyraźnie dostrzec jakieś podobieństwo Kaina ze starszym bratem z przypowieści. Zamiast radować się tym, że marnotrawny syn powrócił do domu, to brat jego śmiertelnie się obraził. Wydawało mu się, że bardziej zasługuje na miłość, że więcej sobie na tę miłość ojca zasłużył. Przecież wydaje się to całkiem logiczne, ponieważ on go nie zostawił, pracował na utrzymanie domu. Właściwszym więc byłoby wystawić wielką ucztę starszemu jako nagrodę. Młodszy natomiast niech patrzy upokorzony z dala i nawet nie tknie niczego ze stołu jako właściwe ukaranie za występek, jakiego się dopuścił. 

Przyjrzyjmy się naszym myślom, czy nie przypominamy czasem starszego syna? Czy nie obrażamy się zbyt łatwo, gdy komuś bardziej się powodzi niż nam? Czy umiemy się cieszyć szczęściem naszych bliskich lub znajomych? W sensie Kościoła wszyscy jesteśmy dla siebie braćmi i siostrami. Wszyscy upadamy, grzeszymy, odchodzimy od miłości Ojca i możemy do tej miłości powrócić. Czy w twoim sercu bracie i siostro jest pragnienie szczęścia dla tych, których nie lubisz? Czy modlisz się za swoich nieprzyjaciół? Tego uczy nas w Ewangelii Jezus. Gdy tak postępujemy, wtedy okazujemy się prawdziwie synami i córkami jedynego Boga. To, co ma nas charakteryzować w świecie, to ta niespotykana miłość, która zadziwia! Tak było u początków rodzącego się Kościoła, gdy ludzie, widząc wyznawców Chrystusa, mawiali zdumieni: „Zobaczcie jak oni się miłują!” Gdzie jest w naszych rodzinach i wspólnotach ta miłość, do której Jezus wezwał nas poprzez krzyż i zmartwychwstanie? Czego szukamy? Ostatni będą pierwszymi. Nie ma potrzeby rywalizować o względy Boga. On nas kocha na równi i każdego tak samo potrzebuje, w każdym widzi swoje umiłowane dziecko. To wszystko dzięki Chrystusowi – który odkupił nas z naszych grzechów i dał dostęp do miłości Ojca. W Nim ta miłość się zmaterializowała. Duch ukazał, do jak wielkich rzeczy Bóg jest w stanie się posunąć, aby człowieka na nowo zdobyć dla nieba. Nie pozostawia nikogo samemu sobie w osamotnieniu.

Podziękujmy naszemu Bogu, że nie odrzuca ludzi, którzy od niego odchodzą. Ucieszmy się tym, że ten Bóg, w którego wierzymy, jest Bogiem kochającym i miłosiernym. Jego miłosierdzie przysłania sprawiedliwość. Jednak dla tych, którzy nie wyjdą z koła nienawiści, nie zdecydują się na czas wybrać miłość i przebaczenie, będą musieli zmierzyć się sami z sądem po śmierci. Święty Jan od Krzyża powiedział: „Pod zachód naszego życia będziemy sądzeni z miłości”. Żyjmy więc tak, aby nikt, kogo spotkamy, nie odszedł od nas zraniony naszym osądem, złym słowem, aby nie odszedł bez przebaczenia i uśmiechu. Chrystus żyje w drugim człowieku, cierpi w drugim człowieku i jest spragniony mojej i twojej miłości również w drugim człowieku. Zburzmy ten mur nienawiści i zacznijmy prawdziwie siać dobrą nowinę zamiast złość i chęć zemsty. Zostawmy to wszystko, co się dzieje w Kościele i poza nim Sprawiedliwemu, ale nade wszystko Miłosiernemu Bogu, który widzi głębiej, szerzej i dalej.

Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu…