Duchowe pielgrzymowanie Duchowość PPAG 2024

Konferencja II/ PPAG 2024

Dzień drugi
Droga rozeznawania – Zwiastowanie
Cieszę się, że idziemy dalej. I od razu porywam Cię w

miejsce, w którym niebo spotyka się z ziemią, gdzie swoje pano-
wanie mają Miłość i Wolność – dwie najpotężniejsze siły w całym

królestwie. Miłość jest piękną, ciepłą istotą, której serce bije dla
wszystkich innych. Jej obecność przynosi spokój, radość i daje

poczucie bezpieczeństwa. Wolność natomiast jest jak wiatr – nie-
widoczna, ale wszechobecna, dająca każdemu niezliczone możli-
wości wyboru własnej drogi. Od samego początku Miłość rozu-
miała, że prawdziwe uczucie nie może być wymuszone, więc zaw-
sze pozostawiała miejsce dla Wolności. Wolność z kolei wiedziała,

że jej siła nie ma znaczenia bez ciepła i sensu, które wnosi Miłość.

Pewnego dnia na powierzchni ziemi pojawiło się małe zia-
renko. Miłość troskliwie je podlewała, dając ciepło i energię po-
trzebne do wzrostu. Wolność z kolei stwarzała mu przestrzeń, po-
zwalając rosnąć w dowolnym kierunku. W miarę jak mijały dni,

tygodnie, miesiące, ziarenko rosło, stając się silnym i majestatycz-
nym drzewem. Jego korzenie sięgały głęboko w glebę, czerpiąc z

niej siłę Miłości. Gałęzie zaś wznosiły się ku niebu, rozpościerając
się swobodnie w przestrzeni Wolności.

Drzewo to przyniosło wspaniałe owoce. Każdy, kto zjadł
owoc, doświadczał prawdziwej radości i spełnienia, a jednocześnie
był przekonany, że Miłość i Wolność idą w parze.
Drogi Pielgrzymie, masz swoje życiowe doświadczenia,
znasz się pewnie na wielu sprawach, interesujesz współczesnym
światem, posiadasz jakieś hobby. Załóżmy w takim razie, że ktoś

pokazuje ci grubą linę i pyta: czy utrzyma ona ciężar 150 kilogra-
mów? Odpowiadasz tak. Dobrze, spuśćmy więc na tej linie twoje-
go najlepszego przyjaciela. Pewnie powiesz: chwileczkę, sprawdzę

tę linę jeszcze raz, tak dla pewności.
Podobnie jest z Bogiem – może mi się wydawać, że Go
znam, że coś o Nim wiem, ale… niczego pewnego o Nim wiedzieć
nie mogę. Moje czy w ogóle nasze ludzkie pytania o Boga bywają
absurdalne. To tak jakby ktoś niewidomy od urodzenia pytał, czy
kolor zielony jest ciepły, czy zimny, krótki, czy długi. Wiemy, że
ani tak, ani tak. Podobnie jeżeli chodzi o Boga – jedyne co wiemy,
to to, że nic nie wiemy.
W tym kontekście wstrząsająca jest miłość Boga, która

ujawnia się w czymś zupełnie innym, niż mogłoby mi się wyda-
wać. Bóg wyklucza przemoc względem człowieka. Nie narzuca

się, nie wywiera presji, jest miłością czystą, która się człowiekowi

ofiaruje – miłością, która nie jest przemocowa. To miłość w cał-
kowitej wolności. Bóg wciąż przywraca ludziom wolność – w tym

wolność wyboru. Jakby mówił: Człowieku – jest w tobie moja mi-
łość! Jeśli chcesz, to ją obudź, wyzwól! Wszystko zależy od cie-
bie… bo jesteś wolny.

Miłość i wolność są ze sobą ściśle powiązane, ponieważ

prawdziwa miłość wymaga wolności wyboru, szacunku dla auto-
nomii drugiej osoby oraz wzajemnego zaufania. Bez wolności mi-
łość staje się przymusem, a bez miłości wolność traci swój głęboki

sens i przestaje smakować.

Wejdźmy nieco głębiej w rozważania na temat wolności.

Filozofia egzystencjalna, jaką reprezentują autorzy tacy jak Jean-
Paul Sartre /czyt. sartr/ czy Martin Heidegger /czyt. hajdeger/,

podkreśla autonomię jednostki w tworzeniu własnego życia. Sa-
morealizacja nie jest jedynie zdobywaniem wyznaczonych celów

czy osiąganiem sukcesu, lecz twórczym procesem, w którym
człowiek kształtuje swoją tożsamość poprzez świadome wybory i
działania.
Z kolei psychologia humanistyczna, reprezentowana przez
Carla Rogersa /czyt. rodżersa/ czy Abrahama Maslowa, podkreśla

znaczenie autentyczności i integralności w procesie rozwoju oso-
bistego. Osoba, która kieruje się wartościami i zgodnie z nimi

kształtuje swoje życie, doświadcza głębokiego zadowolenia i speł-
nienia. Ten rodzaj myślenia skupia się na pozytywnym potencjale

człowieka oraz jego dążeniu do samorealizacji. Rogers kładł na-
cisk na bycie prawdziwym i spójnym w relacjach z innymi oraz z

samym sobą. Maslow z kolei stworzył hierarchię potrzeb, na
szczycie której znajduje się samorealizacja rozumiana jako pełnia
własnych możliwości. Innymi słowy – jest to realizacja powołania

do bycia człowiekiem na Boże podobieństwo – rozwinąć maksy-
malnie potencjał, jaki darował nam Bóg.

Spójrzmy teraz na zwiastowanie. Opisane w Ewangelii

wydarzenie przedstawia młodą kobietę, która sama podejmuje de-
cyzję. Maryja, konfrontowana z wiadomością anioła, zadaje pyta-
nie, które testuje logikę posłańca: Jak mi się to stanie, skoro nie

współżyłam z mężczyzną? W tym pytaniu kryje się nie tylko cie-
kawość, ale również rozsądek i świadomość konsekwencji.

Mimo wątpliwości Maryja zgadza się podjąć wyzwanie,
pokazując, że ta decyzja jest w pełni jej własna. To taki życiowy
challenge, do którego Bóg Ją wytypował i wyznaczył konkretne
zadanie. Maryja nie woła ani ojca ani matki, ani narzeczonego. Nie

prosi nikogo o radę czy wsparcie. Jest tu w pełni autonomiczna i
suwerenna – samodzielnie decyduje o swoim życiu i przyszłości.
Wsłuchuje się z największą uwagą w głos Bożego posłańca, a Jej
zgoda na Boży plan jest aktem odwagi i niezależności.
Miriam była żydowską dziewczyną z prowincjonalnego

Nazaretu, miejsca o niewielkim znaczeniu politycznym czy spo-
łecznym. Czasy, w których żyła, były trudne – Jej kraj był okupo-
wany przez Rzymian, a codzienne życie pełne wyzwań i niepew-
ności. Maryja, jak wielu innych Izraelitów, żyła w oczekiwaniu na

zmianę, na spełnienie obietnic proroków. W kontekście tego ocze-
kiwania Jej odpowiedź na wezwanie Boga staje się jeszcze bar-
dziej niezwykła.

Maryja nie była i nie jest boginią z obrazka, ale prawdziwą

kobietą z krwi i kości. Była jedną z wielu młodych dziewcząt, któ-
re dorastały w biedzie i trudnych warunkach, gdzie przyszłość była

niepewna, a codzienne życie pełne trudów.

Na kartach Biblii oraz w opowieściach apokryficznych wi-
dzimy Miriam, która była zwyczajną dziewczyną o niezwykłej

wierze. Doświadczając lęku i niepewności, zgodziła się na coś, co
wykraczało poza Jej rozumienie i plany na przyszłość.

Tajemnicy Boga nie da się objąć rozumem, dlatego po-
trzebne jest nam serce. Bóg nie przyszedł na ziemię jako Pan

Wszechmocny. On rodząc się w stajni jako niemowlę, ukazał po-
korę, prostotę, ale i pełnię bogactwa, jaką jest Miłość. Ta Miłość

się nie narzuca, nie jest krzykliwa, nie zniewala – Ona wychodzi z
propozycją i czyni człowieka wolnym.

Dziś z internetowych relacji czasem wyłania się przygnę-
biający obraz zaniedbanej matki w powyciąganych, workowatych

swetrach, z przetłuszczonymi włosami, szarą cerą i odrapanymi

paznokciami. Matki zaniedbanej, bo całkowicie poświęconej opie-
ce nad dziećmi. Kiedy kolejny raz słyszę, jak matka nawet ciepłej

kawy nie może wypić, bo jest tak zajęta nieustannym doglądaniem
dzieci, a kiedy one śpią lub są zajęte sobą, ona i tak pije zimną,
cienką lurę, to coś się we mnie buntuje. Bycie mamą naprawdę nie
polega na niemyśleniu o sobie.

Fiat Maryi pełne zaufania i pokory jest przykładem goto-
wości do złożenia daru z własnych zamierzeń, planów i marzeń.

Każda matka bowiem przyjmując nowe życie, w pewnym sensie

powtarza ten akt. Decyzja ta obliguje do rezygnacji z części ambi-
cji i własnego komfortu. Wymaga również otwartości na tajemni-
cę, którą niesie każde nowe życie – tajemnicę przyszłości, wybo-
rów i przeznaczenia.

Kobieta, przyjmując nowe życie, wchodzi w przestrzeń wy-
jątkowej wrażliwości i gotowości do poświęceń. Wobec tej rze-
czywistości mężczyzna często stoi w cieniu, nie mogąc w pełni

doświadczyć tej wewnętrznej przemiany, którą przechodzi kobieta.

To ona nosi dziecko pod sercem, doświadcza jego ruchów i biją-
cego serca. To ona przechodzi przez trudy porodu, by następnie

oddać się trosce i wychowaniu nowego życia. Ona tym samym
staje się obdarowującą.
Obdarzenie dziecka pozytywnymi odczuciami w momencie
poczęcia może mieć głęboki wpływ na całe jego przyszłe życie. To
właśnie ta pierwsza reakcja uczuciowa rodziców na nowe życie
będzie potem towarzyszyła im i dziecku przez cały czas. Chwila,
w której małżonkowie przyjmują do wiadomości, że poczęło się
ich dziecko, jest jednocześnie ich pierwszym spotkaniem z tym
dzieckiem. Chociaż ono w tym momencie jeszcze nie widzi, nie
słyszy, to jednak zostaje w nim utrwalona ta pierwsza reakcja
uczuciowa, która tkwi jakby wyryta w sercu i nic nie jest w stanie
jej do końca wymazać (Maria Braun-Gałkowska).
Kiedy małżonkowie dowiadują się o poczęciu dziecka, ich
reakcje: radość, strach, nadzieje, stają się częścią ich relacji z tym

nowym życiem. Te emocje nie tylko kształtują ich własne do-
świadczenie rodzicielstwa, ale również wpływają na dziecko, które

noszą. Dzieci są zwierciadłami. Kiedy znajdują się w obecności

miłości, to ją odbijają. Kiedy miłości nie ma, nie mają czego odbi-
jać. Pozytywne uczucia, jakie rodzice żywią w tym wyjątkowym

momencie, tworzą fundament dla przyszłych relacji rodzinnych i
emocjonalnych.

Maryja, przyjmując z radością i pokorą wiadomość o po-
częciu Jezusa, tworzyła pierwsze pozytywne emocje, które towa-
rzyszyły jej macierzyństwu. Jej reakcja na to wydarzenie była peł-
na akceptacji i miłości, co mogło wpłynąć na całe życie Jezusa.

Takie podejście, pełne wiary i zaufania, może stanowić wzór dla
wszystkich rodziców.

Każdy rodzic, stojąc przed wiadomością o poczęciu dziec-
ka, ma szansę stworzyć fundament emocjonalny, który będzie to-
warzyszył jego dziecku przez całe życie. Te pierwsze uczucia mo-
gą pomóc w budowaniu silnej, zdrowej więzi między rodzicami a

dzieckiem, wpływając na jego rozwój i przyszłe relacje – tworząc
w ten sposób zdrowe, pełne miłości środowisko.
Kobieta często posiada wyjątkową intuicję i zdolność do
wnikliwego spojrzenia na świat. Jej mądrość może inspirować i
kształtować decyzje, które mają głębszy sens i długofalowy wpływ
na otoczenie. Kobieta jest obdarzona naturalną zdolnością do
wspierania i inspirowania innych.
Współczesna psychologia prenatalna podkreśla, że relacja

między matką a rozwijającym się dzieckiem ma ogromne znacze-
nie dla jego emocjonalnego i psychicznego rozwoju. Emocje mat-
ki, takie jak radość, stres czy lęk, mogą bezpośrednio wpływać na

dziecko jeszcze przed jego narodzinami.
Być może widziałeś kiedyś jak kobieta w ciąży głaszsze
swój brzuch, mówi do dziecka i śpiewa mu. Badania wykazują, że

dzieci reagują na głosy i muzykę słyszaną w łonie matki, co suge-
ruje, że zaczynają poznawać świat zewnętrzny jeszcze przed naro-
dzeniem. Matka może komunikować się z dzieckiem poprzez do-
tyk, mówienie i śpiewanie. Może odpoczywać z rękami na brzuchu

i wyobrażać sobie dziecko. Wszystko to ma wpływ na budowanie
emocjonalnej relacji, tworzy więzi i stymuluje rozwój zmysłów
dziecka.

W prozę rodzicielskiego, zwłaszcza matczynego życia wpi-
sane są jednak te wszystkie naturalne czynności, zwyczajne, choć

wymagające nieraz ekstremalnego samozaparcia. Maryja musiała
mierzyć się z codziennymi obowiązkami macierzyńskimi. Nikogo

chyba nie zaskakuje, że przewijała Jezusowi pieluchy. Swoją dro-
gą, dopiero w 1951 roku Amerykanka Marion Donovan wymyśliła

jednorazowe pieluchy, do tego czasu w użyciu były jedynie wielo-
razowe pieluchy wykonane z kawałka tkaniny.

Maryja karmiła Jezusa, gdy był głodny, troszczyła się o Je-
go potrzeby, pocieszała, gdy płakał. Razem z Józefem uczyła

pierwszych słów i kroków. Każda matka zna te chwile pełne troski
i niepokoju. Maryja nie była wyjątkiem.

W macierzyństwie kryje się głęboka Boża tajemnica – za-
mysł, piękno i wielkość odzwierciedlające Stwórcę. Bóg powierza

coś niezwykle cennego i świętego człowiekowi, zobowiązując go
do troski, miłości i odpowiedzialności.
W macierzyństwie Stwórca obdarza kobietę darem życia,
powierzając najpierw jej łonu, a następnie matczynej opiece nowe,

bezbronne istnienie. Kobieta jako matka przyjmuje ten dar, otacza-
jąc go troską, chroniąc i pielęgnując. To wyjątkowe powołanie jest

aktem współpracy z Bożym dziełem stworzenia, gdzie kobieta,
będąc szafarką Bożej łaski, uczestniczy w misterium stworzenia.
Warto zwrócić uwagę, że analogicznie w kapłaństwie Bóg
Ojciec powierza swojego Syna w ręce prezbitera podczas sprawo-

wania Eucharystii. Kapłan w akcie konsekracji bierze w swoje ręce
Najświętsze Ciało Jezusa, ofiarując wiernym ten największy dar.
Jest to wyraz najwyższego zaufania i odpowiedzialności, gdzie
kapłan, będąc szafarzem Bożej łaski, uczestniczy w misterium
odkupienia.

Obydwa powołania – macierzyństwo i kapłaństwo – wy-
magają poświęcenia, miłości i oddania. Matka, troszcząc się o ży-
cie swojego dziecka, i kapłan, sprawując sakramenty. Obydwoje

pełnią rolę pośredników Bożej miłości. W ten sposób zarówno
macierzyństwo, jak i kapłaństwo stają się obrazem nieustannej
Bożej obecności i działania w świecie, ukazując, jak wielki dar i
tajemnicę Bóg powierza w nasze ludzkie ręce.

Wszystko, co istnieje, zostało stworzone z miłości, a po-
przez swoje istnienie i naturę objawia cechy Stwórcy. Boże przy-
mioty są widoczne w Jego dziełach. Niewidzialne cechy Boga,

takie jak Jego potęga i bóstwo, stają się zrozumiałe poprzez ob-
serwację stworzonego świata. Oznacza to, że świat, w swojej natu-
rze i istnieniu, jest wyrazem Bożej mądrości i miłości. Całe stwo-
rzenie jest manifestacją Bożej mądrości i miłości.

Gdy pojawia się pytanie o to, co powinienem zrobić ze

swoim życiem. Jak mam znaleźć swoją drogę? Nie od razu może-
my znaleźć prostą odpowiedź. Odkrywamy ją przez całe życie, a w

tej życiowej podróży każdy krok wymaga zastanowienia.
Pierwszym jest zrozumienie samego siebie. Zastanów się,
co naprawdę lubisz robić, co przynosi ci radość i w czym jesteś
dobry? Znajdź czas na refleksję i słuchaj swojego serca. Droga do
odkrycia powołania jest pełna prób i błędów. Jednak tak długo, jak
jesteśmy ludźmi, tak długo będziemy się mylić. Zatem nie bój się
ryzykować. Podejmuj wyzwania. Każde doświadczenie, nawet
jeśli wydaje się porażką, zbliża do celu.

Spójrz czasem na zachodzące słońce – gdzie niebo spotyka

się z ziemią – i poczuj w sobie spokój. Życie jest drogą pełną po-
szukiwań. Odkrywanie wszystkich kawałków tej życiowej ukła-
danki jest procesem rozeznawania powołania do bycia człowie-
kiem. Z uśmiechem na twarzy podziękuj dziś za to, kim jesteś…

Każdy dzień przynosi nowe możliwości, a ja mogę być
pewien, że idąc z Maryją, jestem na dobrej drodze.