Duchowe pielgrzymowanie Duchowość Grupy kolorowe Grupy promieniste Grupy rowerowe PPAG 2021

DZIEŃ V/TOBIE JE PRZYNOSIMY! PRZYJMIJ NAS PANIE!/KONFRERENCJA

DZIEŃ 5 – KONFERENCJA; lektor: D. Górska

Pielgrzymowanie do Maryi i z Maryją trwa. Wiemy, że tam gdzie Ona, obecny jest też Jezus. Ta świadomość przynosi pokój serca. Nie możemy jednak zapomnieć w tej drodze o Józefie. Jego cicha, nienarzucająca się obecność dodaje nam odwagi. Wiedząc, jaka relacja łączyła go z Jezusem, możemy przyzywać jego wstawiennictwa także w kontekście wczorajszych rozważań o wezwaniu: Wysłuchaj nas Panie! On może nam przypominać o wsłuchiwaniu się w Boga i świat; o miłości, która rozlała się z jego rodziny (pierwszego domowego Kościoła) na wszystkich ludzi; w końcu o poddaniu się woli Pana w sposób totalny. Tradycja ukazuje potężne wstawiennictwo Świętego Józefa w jednej z polskich pieśni: Szczęśliwy, kto sobie patrona * Józefa ma za opiekuna; * niechaj się niczego nie boi, * bo Święty Józef przy nim stoi, * nie zginie. Na przykładzie Świętego Józefa widzimy, jak wielkim skarbem jest wstawiennictwo świętych i błogosławionych, i jak w nim również objawia się miłość wspólnoty Kościoła do wszystkich ludzi

Co jest łącznikiem modlitw: Tobie je przynosimy oraz Przyjmij nas Panie! ze wspomnianym patronem? Chodzi oczywiście o już dostrzeżoną cechę Józefa, czyli cichą obecność. Modlitwy, które są dziś przedmiotem naszego rozważania, podczas Mszy świętej są odmawiane in secreto (w tajemnicy). Dokładnie mówiąc, kapłan wypowiada je szeptem… Zanim przyjrzymy się samej treści tych dwóch wezwań, musimy postawić sobie pytania: Czy jest sens obecności takiego rodzaju modlitwy we Mszy świętej? Czy czemuś to w ogóle służy? Najpierw nawiążmy do Świętego Józefa. Jego obecność w ewangeliach jest równie cicha – jakby szept Boga w liturgii zbawienia (rodowód Jezusa, Jego narodzenie, ucieczka do Egiptu i wreszcie odnalezienie dwunastoletniego Jezusa w świątyni). Józef, jako wolny człowiek, musiał podjąć decyzję – że w tym całym wydarzeniu zbawczym stanie się cichym szeptem. Nie odjęło to mu w żaden sposób powagi wypełnionej funkcji ojcowskiej wobec Syna Bożego – a kult, jaki zrodził się w Kościele, ukazał wielką miłość Ludu Bożego do Oblubieńca Bogarodzicy.

Cicha, szeptana modlitwa w czasie Mszy świętej nie traci także nic ze swej mocy. Co więcej, ta szczególna forma nadaje jej charakteru sekretu – tajemnicy będącej znakiem obecności Boga. Kapłan sam na sam przed Bogiem, przy asyście usługujących, przygotowuje liturgię eucharystyczną, a lud śpiewem – modlitwą lub wsłuchując się w milczeniu w szeptane słowa towarzyszy w tym spotkaniu. Oczywiście, ze względu na nasze przyzwyczajenie i brak umiejętności wchodzenia w ciszę, często tracimy ten ważny moment Mszy świętej. W zamian za dostrzeżenie tego spotkania – tajemnicy pojawiają się dwie rzeczy zaprzątające naszą uwagę: śpiew, w czasie którego po prostu nie zdajemy sobie sprawy, że towarzyszymy spotkaniu Boga z kapłanem; drugą rzeczą, o której myślimy, jest przygotowanie się do spotkania z koszyczkiem na składkę (żeby nas tylko nie minął… albo wręcz odwrotnie). Ciekawą katechezą byłoby odczytanie głębi tych trzech znaków występujących w liturgii jednocześnie: szeptana modlitwa, śpiew na ofiarowanie i kolekta, czyli składka – jednak dziś musimy wrócić do tematu.

Co znajdziemy w treści tych modlitw? Pierwsze wezwanie jest zaczerpnięte z modlitwy ofiarowania wina zmieszanego z odrobiną wody: Tobie je przynosimy, aby stało się dla nas napojem duchowym. Możemy jednak odnieść słowa dzisiejszego tematu do obu darów eucharystycznych: chleba i wina. Kapłan zwraca się do Boga i choć mówi szeptem, nie pozostaje być przedstawicielem całego zgromadzonego ludu. Nie mówi: ja przynoszę, tylko: przynosimy. Cicha modlitwa kapłana nie wyrywa go ze wspólnoty. W tym wezwaniu, poza jasną sprawą modlitwy w imieniu zgromadzonego ludu, jak i Boskiego jej Adresata, możemy zauważyć ukrytą prawdę. Oto w posłudze kapłana Kościół objawia Chrystusa, który ofiaruje Ojcu rzeczywistość stworzoną, której stał się częścią poprzez Wcielenie. Czyni to, by Ojciec mógł uczynić ją nową (Oto czynię wszystko nowe!).

Po ofiarowaniu wina zmieszanego z wodą kapłan składa głęboki pokłon przed ołtarzem i znów mówi szeptem: Przyjmij nas Panie…, a w pełnym brzmieniu: Przyjmij nas, Panie, stojących przed Tobą * w duchu pokory i z sercem skruszonym; * niech nasza ofiara tak się dzisiaj dokona * przed Tobą, Panie Boże, * aby się Tobie podobała. Mamy tu znów nawiązanie do tego, że kapłan jest przedstawicielem wszystkich zgromadzonych wobec Tego, który jest Panem. Jednocześnie możemy w tej modlitwie zauważyć wstawiennictwo, jakim otacza prezbiter całe zgromadzenie. W momencie tej modlitwy staje on przed Bogiem, nie tylko z ofiarowanym na ołtarzu chlebem i winem, ale przedstawia Panu wszystko, co duchowo pragną ofiarować zebrani na modlitwie. Jak ważne jest sobie to uświadomić, by modlitwa ta była skuteczna także dla nas.

Świat, w którym żyjemy, nie zwraca uwagi na to, co ciche i pokorne; hałas i przebojowość to monety, za które można kupić podziw mas. W takim świecie ani Święty Józef, ani cicha modlitwa zdaje się nie przebijać… Może jednak to nie jest cała prawda. Może cichość i szept jest jeszcze w cenie – trzeba tylko na chwilę odłączyć się od mass mediów i poczuć spokój, za którym, często nie wiedząc, bardzo tęsknimy. Może potrzeba nam odwzorowania w swoim życiu Eucharystii, gdzie jest czas na śpiew i na ciszę; na mówienie i na słuchanie – pozwól sobie na taki eksperyment czy jak to się dziś mówi: challenge, żyć w harmonii ciszy i rabanu, aktywności i wypoczynku, z czasem dla znajomych i z czasem dla Boga. Nie bój się być jak Józef.