Duchowe pielgrzymowanie Duchowość Grupy kolorowe Grupy promieniste Grupy rowerowe PPAG 2020

DZIEŃ V / PISMA IM WYJAŚNIAŁ… / KONFERENCJA

Pamiętam szok, podziw, ale i złośliwe komentarze w Internecie (niestety pewnie i pielgrzymów), kiedy w jakimś spocie promującym grupę „Pokuta” o. Adam Szustak zalecał, aby każdy uczestnik zabrał ze sobą całe Pismo Święte, czyli Stary i Nowy Testament. – A nie można tylko Nowego?Taką cegłę dodatkowo dźwigać?Szkoda zniszczyć; w drodze różnie jest; a to deszcz, kurz, spocone dłonie… Tak mniej więcej malkontenci 😉 Jakoś trudno przebija się nam do wyobraźni obraz pielgrzyma z Biblią w ręku. Raczej dominuje taki obrazek człowieka siedzącego w cichej izdebce, przy stoliku, z zapaloną świecą. Też ładne! Tylko zauważ, że
w opowiadaniu o uczniach z Emaus Łukasz dwa razy używa określenia „w drodze”, by powiedzieć, w jaki sposób Jezus objaśniał im to, co się do Niego odnosiło. 

Szedł z nimi i Pisma im wyjaśniał. „Bo trzy lata nie wystarczyły – jak zauważa jeden z katolickich publicystów. Bo zabrakło klucza. Najważniejszego. Wyjście w ciszy nocy z grobu wszystko zmieniło. Także perspektywę. Wszystko wygląda inaczej. Zapowiedzi, błogosławieństwa, przypowieści. Wszystko… Ożyło wraz z Nim. Już nie jest wspomnieniem przeszłości. Zakończoną tragicznie historią. Więcej, nie jest ideą z wyspy Utopia. Jest Życiem. Drogą, na której nie jesteśmy skazani na samotność”. 

Szedł z nimi… Właściwie trzeba napisać, powiedzieć inaczej. Skoro jest Życiem, Drogą, dlaczego pisać w czasie przeszłym. Idzie… Z nimi, z nami, z tymi, którzy będą po nas. Aż do dnia, kiedy wszyscy staniemy przed tronem i przed Barankiem. Choć pewnie
i tam będziemy szli. Bo w miłości nie ma zastoju. Więc i tam każdego dnia śpiewać będziemy „pieśń nową”. Każdy dzień będzie nowością. Bo Bóg się nie starzeje. Trójca Święta jest wieczną młodością. Idzie… Z nimi, z nami, z tymi, którzy będą po nas.
I wyjaśnia Pisma.

Ale jest też ciekawy, co inni o Nim mówią, jak myślą, za kogo uważają. Uśmiecham się, jak sobie wyobrażam uczniów opowiadających Jezusowi (no dobra, Nieznajomemu) o zmarłym Jezusie, który był w ich rozumieniu „prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu”. Podziwiam moment, kiedy Kleofas szczerze wyraża swoje rozczarowanie: „A my się spodziewaliśmy, że On miał właśnie wyzwolić Izraela”. 

„O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy!” – znamy dobrze tę dość zasadniczą reprymendę Jezusa. Henri Nouwen pisze, że to „mocne słowo; słowo, które nas obraża i sprawia, że przyjmujemy postawę obronną, ale może ono również nas otworzyć, rozbić pokrywę lęku i nieśmiałości […]”. Czasami trzeba kimś wstrząsnąć, by go obudzić. Trzeźwy kontakt z rzeczywistością duchową przynoszą nam słowa św. Hieronima: „Ten, kto nie zna Pisma, nie zna mocy
i mądrości Bożej. A zatem nieznajomość Pisma jest nieznajomością Chrystusa”. 

Zwróćmy uwagę, że Jezus nie czyni im wyrzutów, że Go nie rozpoznali, ale że nie rozumieli Pism. A przecież uczniowie znali je dobrze, ale jak widać wybiórczo, z wyłączeniem trudnej prawdy o krzyżu. Ks. Andrzej Draguła określa ich „pierwszymi ofiarami nie tyle braku wiedzy co do faktów, ile raczej na braku chęci, by
w nie uwierzyć. Szwankuje bowiem nie tylko ich umysł, ale i serce, które jest nieskore, powolne, chciałoby się powiedzieć leniwe do wierzenia”. 

Pocieszeniem jest jednak, że Jezus się nie zniechęca, ale przystępuje do wyjaśniania. „Jezus nie tylko wykłada, ale także wyjaśnia, interpretuje, tłumaczy”. Nie wiemy, do których dokładnie tekstów odwoływał się Jezusa, ale Ewangelista Łukasz sugeruje, że posługiwał się wersetami wyjętymi z Prawa, Proroków i Psalmów, które odnosiły się do Niego, a których sens mógł być ukryty. „Wykazywał uczniom związki między tymi tekstami, wskazując tym samym na jedność i spójność Biblii”. Ks. prof. Draguła najtrafniej to ujmuje, pisząc, że „to, co było dotychczas niejasne czy zakryte, stawało się dla nich oczywiste. Ta Chrystusowa egzegeza miała charakter totalny. Łukasz zanotował, że Jezus wykładał, co we «wszystkich Pismach» odnosiło się do Niego, począwszy od «wszystkich proroków». Jezus bierze Pisma w całości, ponieważ cała Biblia hebrajska w swoich zapowiedziach, prefiguracjach, typach i cieniach mówiła jedynie o Nim – o zapowiedzianym Mesjaszu. Dopiero sytuując Go w centrum całego Objawienia, otrzymujemy właściwy kod do – jak powiedzą później uczniowie – otwarcia Pism. Tylko On – Chrystus jest kluczem. To o Nim mówi adwentowa antyfona, że zamyka, a nikt nie otworzy, «jest Kluczem Dawida, który otwiera, a nikt zamknąć nie zdoła, zamyka, a nikt nie otworzy»”.

Ludzka mądrość bierze się nie z książek, ale ze słuchania Bożego słowa. Mądrość bowiem polega na dostrzeżeniu, że sam człowiek wie bardzo mało. Jeśli więc chce żyć bezpiecznie, musi zaufać Temu, kto wie dużo więcej. Dlatego wielkim pocieszeniem jest dla nas, gdy możemy słyszeć: „Oto słowo Pańskie!”, kiedy wiemy, że oto usłyszeliśmy słowa, na których możemy ufnie się oprzeć i już nie błądzić, i nie kombinować samemu; że usłyszeliśmy o sobie prawdę, a nie własne wyobrażenia. 

Ostatnio w jednym z wywiadów bp Adrian Galbas SAC mówił, że „pandemia pokazała też jak bardzo Kościołowi w Polsce brakuje pogłębionej i systematycznej katechezy zarówno dorosłych (która praktycznie nie istnieje), jak i solidnej katechezy młodzieży. Brak takowej doprowadza do małej wiedzy o tym, w co wierzymy, a to daje zawsze (a w tym czasie dało szczególnie) pożywkę różnym pseudomędrcom, którzy wprowadzali wiele niepotrzebnego zamieszania, głosząc poglądy będące mieszaniną herezji, zabobonów, a nawet magii. Lekarstwem jest katecheza oparta na katolickiej (a nie prywatnej!) interpretacji Biblii oraz na lekturze Katechizmu”.

Paweł Koniarek OP jako antidotum na to „pandemijne” zamieszanie zaproponował katechumenat pochrzcielny, czyli przede wszystkim czas katechezy opartej o lekturę Pisma Świętego. „Przecież bez przyjęcia słowa Bożego nie można stać się człowiekiem wiary. Stąd też i struktura samej liturgii Mszy Świętej nie jest jedynie spadkobiercą synagogalnych modlitw, lecz ma dynamikę teologiczną i formacyjną. Najpierw jesteśmy zaproszeni do nakarmienia się słowem. Potem dopiero zaproszeni jesteśmy do stołu Ciała i Krwi”. Katechumenat pochrzcielny to nie jest jakaś nowa, nadzwyczajna forma. Przecież nieustannie realizuje ten program Ruch Światło-Życie z inspiracji Franciszka Blachnickiego (Deuterokatechumenat). 

Teolog Domu Papieskiego Wojciech Giertych OP – tuż po rozpoczęciu #kwarantanny narodowej („wymuszonych rekolekcji wielkopostnych”) – sugerował, że powinniśmy odrobić zaległą formację chrzcielną. „Większość z nas weszła do Kościoła jako niemowlęta, rozpoczynając chrześcijańskie życie w oparciu o wyznanie wiary rodziców i chrzestnych. Niestety wciąż tak niewielu potrafi odkryć łaskę Bożego życia, która została nam ofiarowana podczas polania naszej głowy wodą i wezwania imienia Trójjedynego Boga”.

I jeszcze raz o. Paweł Koniarek: „Zatem wydaje mi się, że nie pozostaje nam nic innego, jak wejść w pierwotną katechezę Kościoła, postawić pierwszy krok ku odnowie wiary, którym jest właśnie słuchanie. Trzeba pozwolić przeczytać się Słowu, nie po to, aby znać Biblię jak encyklopedię i zręcznie szafować siglami wersetów i rozdziałów. Trzeba raczej być jak prorok Ezechiel czy Jan Apostoł i «zjeść książeczkę» w naszych domowych Kościołach, aby odkryć, że Pismo Święte jest bardziej obecne na tablicach serca niż na kartach pergaminu. Zachariasz i Maryja mieli okazję usłyszeć Boże zaproszenie. Zachariasz, jako kapłan, sprawował nawet czynności liturgiczne, kiedy dotarło do niego słowo Boga. Nie dał jednak od razu wiary w Bożą hojność. Potrzebował czasu, aby dojrzeć i przyjąć słowo. Inaczej było z Maryją. Będąc nie w oficjalnym miejscu kultu w Jerozolimie, a najprawdopodobniej u siebie w domu, mimo wątpliwości, pozwoliła słowu zamieszkać u siebie. Czasem potrzeba Zachariaszowej lekcji milczenia, w zamkniętym domu, aby uwierzyć, że aby stało się Ciało, trzeba uwierzyć Słowu”.

Roman Brandstaetter, poeta i dramaturg, a przede wszystkim wielki miłośnik Biblii w przecudnej książce „Krąg Biblijny” wspomina swój dom, zauważając, że nikt nigdy nie musiał
w nim szukać Biblii.
Była zawsze w salonie, na specjalnym stoliku, na honorowym miejscu. Zbliżający się do niej, by pochylić się nad świętymi literami, na znak szacunku musieli wpierw umyć ręce, jak myje się duszę przed przyjęciem komunii świętej. Bo lektura Pisma też jest Komunią. Uzdrawiającą, przemieniającą, oczyszczającą. „Wy już jesteście czyści dzięki słowu…”.

Powiecie, że człowiek jest słaby, nie zawsze mu się chce, nie zawsze ma siły… Nawet, kiedy wie, że warto, nawet, kiedy wie, dlaczego warto – zdarzyć się może, że zapomni, że dzień będzie tak zabiegany, że tyle do zrobienia… Łatwo się usprawiedliwiamy. Czasem zbyt łatwo. I po kilku dniach zapału (po pielgrzymce) znów wracamy do życia po swojemu. Tymczasem każda droga zaczyna się od jednego kroku. Na początku (jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś) trzeba ściągnąć zakurzone Pismo Święte z najwyższej półki i położyć je na biurku czy na stoliku przy łóżku: inaczej wciąż będziemy planować, postanawiać i nic z tego nie wyjdzie.
A potem trzeba zacząć czytać proste, ewangeliczne opowieści…
I już niedługo zauważycie, że każdy z nas może usłyszeć odpowiedź taką, jakiej potrzebuje. Odpowiedź na bezradność, na smutek i na samotność, odpowiedź na tęsknotę, na wstyd, na żal. Odpowiedź na brak perspektyw i na brak nadziei. Odpowiedź na wszystkie możliwe lęki i wszystkie możliwe zranienia. Odpowiedź na każdą niepewność i każde poszukiwanie. Bo taki jest Bóg – że nie chciał zostawić nas samych, w głuchej ciszy nieba. Że wciąż chce do nas mówić. 

Do każdego! Nawet do tych, którzy myślą, że Bóg „strzelił na nich focha”, którzy nie czują się godni, żeby usiąść i słuchać. Do niesakramentalnych! Chcę przekazać im dzisiaj słowo pocieszenia od bp. Andrzeja Czai: „Trzymajcie się mocno Słowa Życia – Ewangelii. O ile do sakramentów macie niejednokrotnie dostęp bardzo skąpy, o tyle w każdej chwili możecie otwierać Pismo Św. i czytać, czerpać ze Słowa Bożego. Chodzi o to, byśmy nie żyli po swojemu, ale zgodnie z Ewangelią. Bolejąc nad tym, co się stało, wyrażając swój żal, powierzając swoje życie, starajcie się żyć odtąd na miarę Jego przykazań. […] Rozwijajcie wspólną modlitwę. A nie ma piękniejszej modlitwy w domu rodzinnym jak ta, gdy się odczytuje Słowo Boże, razem się jest przy tym Słowie zgromadzonym, tym Słowem się dzieli” – tłumaczył opolski ordynariusz, dodając, by w chwilach trudności szukać odpowiedzi pod krzyżem Jezusa.

Zadanie na dzisiaj: rano, w ciągu dnia i wieczorem otwórz
w dowolnym miejscu Pismo Święte i przeczytaj krótki fragment,
a następnie do dziennika duchowego przepisz zdanie, słowo, które szczególnie przykuło Twoją uwagę!