Duchowe pielgrzymowanie Duchowość PPAG 2020

DZIEŃ IX / WYBRALI SIĘ, WRÓCILI I OPOWIADALI… / KONFERENCJA

Pamiętam, jak w ubiegłym roku planowaliśmy poszczególne dni pielgrzymki. Żałujcie, że nie widzieliście tego błysku w naszych oczach, jak doszliśmy do ostatniego dnia! Nie, nie tylko z tego powodu, że „mamy to!”, że możemy jechać do domu i się wyspać, ale czuliśmy, że to będzie petarda! Że to będzie dzień świadectwa, dzielenia się, umacniania przed powrotem do domu. Już brzmiał nam w uszach Psalm 126 (najlepiej jeszcze w wersji zespołu niemaGOtu): 

Gdy Pan odmienił los Syjonu, *

wydawało się nam, że śnimy.

Usta nasze były pełne śmiechu, *

a język śpiewał z radości.

Mówiono wtedy między narodami: *

„Wielkie rzeczy im Pan uczynił!”

Pan uczynił nam wielkie rzeczy *

i radość nas ogarnęła […]

Idą i płaczą niosąc ziarno na zasiew, *

lecz powrócą z radością niosąc swoje snopy.

Tak czy inaczej wchodzimy dzisiaj na Górę Przemienienia! Na Jasną Górę! I trzeba się tym ucieszyć, trzeba świętować, trzeba dziękować za tę niełatwą drogę serca. Bo fizycznie nie kosztowało nas to tak bardzo jak w latach ubiegłych, ale wewnętrznie? Ośmielam się stwierdzić, że bolało! „Idą i płaczą… lecz powrócą z radością”. Nie zapominajmy o tej obietnicy. 

Znacie to z własnego doświadczenia, że czas pielgrzymki strasznie szybko mija, a sam pobyt na Jasnej Górze w domu naszej Matki jest jak błyskawica. Prędzej czy później trzeba nam zejść z Jasnej Góry. Prędzej czy później trzeba zejść z Taboru. Prędzej czy później trzeba wrócić z Emaus! Prędzej czy później trzeba wyjść z Wieczernika. Nie wolno stawiać namiotów na Górze Przemienienia, bo nikt o Przemienieniu się nie dowie! Nie wolno przedłużać pobytu w gospodzie w Emaus, bo innym zabraknie odwagi do wyjścia z Wieczernika. Nie wolno ukrywać się w Wieczerniku, bo świat nie usłyszy o Chrystusie. Mamy zakasać rękawy i wiedząc to, co dane nam było poznać – ciężko pracować, by świat zaprowadzić do Boga. Ruszyć się z Emaus to kierować swoim życiem pozostającym w rękach Boga; w rękach, które dzieliły chleb; w rękach, które piszą historię. Wierzyć, to spisywać swoją historię z Bogiem każdym tchnieniem życia. Przecież istnieje historia kontaktów człowieka z Bogiem. Niezależnie od tego, co się stanie, nie można sprawić, żeby ta historia nie była spisana,
a jeszcze bardziej opowiedziana!!! 

Jak myślicie: czy ci dwaj uczniowie wracają tak samo samotni i smutni, jak wyruszyli z Jerozolimy? Ewangelia mówi, że
„w tej samej chwili wybrali się i wrócili do Jeruzalem”. Papież Franciszek kilka dni po kanonizacji Jana Pawła II mówił do Polaków, że „od razu odczuli potrzebę powrotu do Jerozolimy, aby przekazać innym uczniom swoje doświadczenie, że spotkali Jezusa żywego i rozpoznali Go w tym geście łamania chleba. Dwaj uczniowie z Emaus, gdy wychodzili z Jerozolimy, byli jak błądzący, ale nie wtedy, gdy do niej wracali! W drodze powrotnej byli świadkami nadziei, którą jest Chrystus! Ponieważ spotkali Jego, zmartwychwstałego Wędrowca”.

Wiem z własnego doświadczenia, że wcale nie jest tak łatwo wrócić do domu, do swoich, a przy okazji jeszcze z radością ogłosić im Ewangelię, co ostatecznie nie polega na prawieniu kazań, moralizowaniu, pouczaniu ani wytykaniu błędów.Jestem posłany, by sobą dawać świadectwo. Nie po to, by zmieniać innych, ale by tak zmieniać siebie, by inni zobaczyli we mnie Jezusa. 

To wszystko ładnie brzmi, kiedy idziemy w pielgrzymkowej wspólnocie, kiedy triumfalnie wkraczamy na szczyt jasnogórski, kiedy z miłością i czułością spogląda na nas Matka Boża w kaplicy Cudownego Obrazu… 

W czerwcu, na Mszy Świętej Posłania dla członków Ruchu Światło-Życie, abp Grzegorz Ryś, komentując 10 rozdział Mateuszowej Ewangelii, zwrócił uwagę na to, że „najważniejsza rzecz w posłaniu jest wpisana w polecenie – «nie idźcie do pogan i do samarytan, ale idźcie do owiec, które poginęły z domu Izraela»”. To nie jest misja na zewnątrz. To nie jest misja do świata. To nie jest rezygnacja z ewangelizacji świata. Skutecznie ewangelizować mogą tylko ci, którzy sami przyjmują Ewangelię. Możesz iść na krańce świata, jeśli zadbałeś o Ewangelię we własnym w domu. Jeśli nie potrafisz zadbać o ewangelizację własnego domu, to uważaj, bo może te wszystkie ambicje ewangelizacyjne w stosunku do całego świata, to jest ucieczka od tego, co jest twoim pierwszym zadaniem! Tam jest taki moment wstrząsający, kiedy Jezus mówi: „Idźcie, posyłam was jak owce między wilki”. I to się bardzo dobrze czyta, dokąd sobie nie przypominamy, że przecież oni idą do Izraela, do ludu Boga. To co: lud Boga, owczarnia stała się watahą wilków? Jaka owca przyjdzie do wspólnoty z wilkiem?

Emaus nas uczy, że tam, gdzie – jak się wierzy – wszystko zostało stracone, można odnaleźć drogę – pisze w zakończeniu swojej książki ks. Andrzej Draguła. – Miejsce, które dotąd było celem ucieczki, staje się początkiem powrotu, a to, z którego uciekaliśmy – okazuje się prawdziwym celem wędrówki. Nie da się na nowo kroczyć do Jerozolimy jak tylko po uprzednim jej opuszczeniu. Wychodzi się z niej samemu, ale wraca się do niej z Panem.

Bardzo lubię anegdotę, która ma pewnie z kilkanaście wersji. Opowiada ona o dwóch mnichach, którzy wspólnie wyczytali
w starej księdze, że na końcu świata jest miejsce, w którym mają stykać się niebo i ziemia.
Postanowili, że poszukają tego miejsca i nie zawrócą, póki go nie znajdą. Podczas długiej wędrówki przeszli świat wzdłuż i wszerz, wyszli zwycięsko z wielu poważnych niebezpieczeństw, cierpieli niedostatek, który jest konsekwencją wędrówki przez cały świat, i oparli się pokusom, które mogą odwieść człowieka od celu. Przeczytali, że miałyby być tam drzwi. Trzeba tylko zapukać, by znaleźć się właśnie tam, gdzie styka się niebo z ziemią. W końcu znaleźli to, czego szukali. Podnieceni zapukali do drzwi, z bijącym sercem nacisnęli klamkę
i gdy weszli – stanęli w domu, w swojej klasztornej celi. 

Wszyscy tak mamy, że niekiedy naiwnie myślimy, że szczęście jest gdzieś daleko. Jednak im dalej i intensywniej się zapuszczamy w obce tereny, coraz bardziej oczywiste się staje, że to miejsce, w którym styka się niebo z ziemią, jest naszym domem/klasztorem/plebanią/wspólnotą, naszym dniem powszednim. 

Tymczasem, jak zauważył papież Franciszek na ŚDM w Panamie, my nawet „Boga wolimy na odległość: miłego, dobrego, wspaniałomyślnego, dobrze opisanego, ale odległego, a przede wszystkim takiego, który nie przeszkadza. Bowiem Bóg bliski i codzienny, Bóg przyjaciel i brat wymaga od nas, byśmy nauczyli się bliskości, codzienności, a przede wszystkim braterstwa. Nie chciał ukazać się na sposób anielski czy w sposób spektakularny, ale chciał nas obdarzyć obliczem braterskim i przyjacielskim, konkretnym, rodzinnym”. 

I dlatego papież wezwał młodych (ale przecież nie tylko), aby walczyć o swoją przestrzeń, „ponieważ życie jest dzisiaj. Nikt nie może obiecać tobie dnia jutrzejszego: twoje życie jest dziś […]. Wy, drodzy młodzi, nie jesteście przyszłością. Nie, jesteście chwilą obecną! Nie jesteście przyszłością Boga: wy młodzi jesteście Bożym teraz. On was zwołuje, wzywa was w waszych wspólnotach, wzywa was w waszych miastach, by pójść w poszukiwaniu dziadków, dorosłych, aby stanąć na nogi i razem z nimi zabrać głos i spełnić marzenie, z jakim Pan was wymarzył.

Nie jutro, teraz, bo tam teraz, gdzie jest twój skarb, tam jest również twoje serce (por. Mt 6,21); a to, co rozbudza waszą miłość, podbije nie tylko waszą wyobraźnię, ale obejmie wszystko. Będzie tym, co wam każe wstać rankiem i pobudzi was w chwilach zmęczenia, co złamie wam serce i napełni was zadziwieniem, radością i wdzięcznością. Poczujcie, że macie misję i zakochajcie się
w niej, a to zadecyduje o wszystkim”.

Domyślacie się, kogo wskazał jako przykład w realizacji tej misji? Oczywiście, że Maryję! „Maryja potrafiła powiedzieć «tak». Odważyła się dać życie marzeniu Boga. Maryja, niewątpliwie miała trudną misję, ale trudności nie były powodem, by powiedzieć «nie». Z pewnością jawiły się komplikacje, ale nie były to te same komplikacje, które pojawiają się, gdy paraliżuje nas tchórzostwo z powodu braku wcześniej zapewnionej jasności
i bezpieczeństwa. Maryja nie kupiła ubezpieczenia na życie! Maryja się zaangażowała, i dlatego jest silna, dlatego jest wpływową, jest osobą wpływową Boga! «Tak» i chęć służenia były silniejsze, niż wątpliwości i trudności”.

Wystarczy! Teraz idźcie. Wracajcie do swojej Jerozolimy.
„W Jerozolimie są nasze źródła: Pismo Święte, katecheza, sakramenty, wspólnota, przyjaźń Pana, Maryja i apostołowie…”. Nie rozłaźcie się po kątach, nie chowajcie po krzakach, nie zamykajcie w mieszkaniach. Nie bójcie się. Szkoła się skończyła. Trzeba żyć!