Duchowe pielgrzymowanie Duchowość PPAG 2021

DZIEŃ 9 / MEDYTACJA

5 sierpnia

Wstańcie, chodźmy nieść nadzieję

​Zdarza się, że jakaś choroba spada na człowieka jak grom z jasnego nieba. Schorzeń pojawia się tyle, że nie wiadomo co z tym wszystkim zrobić. Bywa, że najprawdopodobniej jest już za późno. Najgorzej, jeśli sytuacja, w której się człowiek znajduje, pozbawia go tego, co umiera ostatnie – nadziei! 

​Posłuchajmy Świętego Łukasza: 

Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: «Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!». A Szymon odpowiedział: «Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci». Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na wspólników w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: «Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny». I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: «Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił».

I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim. (Łk 5,4-11)

Zdarzało mi się kilka razy pomyśleć, że nie dam sobie rady. Wydawało mi się, że problem, z którym się zmagam, mnie przygniecie albo już to zrobił. Sytuacja bez wyjścia. Kilkukrotnie pomyślałem sobie w ten sposób o moich grzechach. Nie ma szans, żebym sobie z nimi poradził. Już jest za późno, żeby moje życie wyglądało inaczej. To sytuacje, które odbierają nadzieję. Myślę, że to doświadczenie nie jest obce nam wszystkim… 

​Zrezygnowanie to poczucie, które musieli czuć rybacy, którzy po całej nocy łowienia wracają z niczym. Tu nie chodzi tylko o ryby, ale o życie. W końcu to dla nich źródło utrzymania. Wyobrażam sobie złość, jaką mogli mieć w sobie doświadczeni w tym fachu mężczyźni, gdy stanął przed nimi cieśla i kazał im zarzucić sieci raz jeszcze.

​Nie ma szans! Nie ma nadziei, już nic nie da się dzisiaj zrobić. Daj sobie spokój! Możliwe, że pukali się w głowy, bo przecież nie było logicznego argumentu, żeby mogło się to udać. 

​Ile razy pomyślałeś tak o swoim życiu? Daj sobie spokój, odpuść. Wszystko co robisz, nie ma najmniejszego sensu… A może usłyszałeś to od drugiego człowieka, który w ten sposób podciął Ci skrzydła i odebrał chęć do walki? 

​Pamiętam, jak, będąc na V roku formacji,podjąłem decyzję, że nie będę przyjmował święceń diakonatu razem z moimi kolegami. Miałem wrażenie, że to najlepsza decyzja. Wszyscy wokół pukali się w głowy, próbując mnie przekonać, że szkoda tego czasu. „Przez najbliższy rok już nic ze swoim życiem nie zrobisz, niczego nie zmienisz…”. Zewsząd słyszałem głosy rozsądku, ale jestem przekonany, że w sercu brzmiał jeden – głos Jezusa. „Zarzuć tę sieć tak, jak każe ja. Zaufaj.” To był najlepszy i najbardziej owocny rok. 

​Jezus daje nadzieję, zawsze zadba o to, byśmy wyszli na prostą. Najgorszą rzeczą, jaką mogę zrobić, to zrezygnować. Wykluczyć siebie samego z gry i przestać walczyć. 

Dziś, kiedy w świecie posiadania odzwyczailiśmy się od tego, by walczyć, zrezygnowanie i brak nadziei na lepsze jutro są jedną z podstawowych chorób człowieka. Na każdym kroku można spotkać kogoś, kto zmaga się z mniej lub bardziej zaawansowaną depresją. 

Kiedy poprzez zaufanie Jezusowi doświadczę Jego obecności w moim życiu, serce napełnione nadzieją będzie gotowe, by przekazywać ją dalej. To w ten sposób, na wzór Piotra i pozostałych, stanę się nośnikiem tej łaski. Aby pójść do drugiego człowieka z pocieszeniem, słysząc wewnętrzny głos szepczący do ucha: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił. Dla mnie…”.