Duchowe pielgrzymowanie Duchowość PPAG 2022
Duchowe pielgrzymowanie Duchowość PPAG 2022
1 sierpnia
Wstańcie, chodźmy do chorych i cierpiących
Pamiętam, że od zawsze szpitale i przychodnie, widok lekarza czy pielęgniarki, budził we mnie jakieś poczucie lęku. Kiedy zdecydowałem się wstąpić do seminarium duchownego, usłyszałem, że jedną z form przygotowania do kapłaństwa są praktyki w szpitalach i hospicjach. Oczywiście bałem się wówczas o siebie, o to, jak sobie tam poradzę. Szybko jednak zorientowałem się, że dyskomfort, który czuję tam ja, jest w tym momencie najmniejszym problemem. Wówczas poważnie zetknąłem się z cierpieniem i śmiercią.
Gdy Jezus przeprawił się z powrotem w łodzi na drugi brzeg, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: «Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła». (…) Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: «Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?» Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: «Nie bój się, wierz tylko!». I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego. Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia, wszedł i rzekł do nich: «Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi». I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum», to znaczy: “Dziewczynko, mówię ci, wstań!”. Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść. (Mr 5,21-24.35-43)
Jednym z czynników mających niejednokrotnie silny wpływ na nasze życie jest strach. Strach przed utratą tego życia. Stając w obliczu cierpienia i śmierci jesteśmy bezradni z tysiącem pytań i niewieloma odpowiedziami. Mamy poczucie, że jesteśmy sami – nikt nie jest w stanie nam pomóc!
Jair, bohater dzisiejszej Ewangelii, dowiaduje się, że Jego mała córeczka właśnie umarła. Kilka zdań wcześniej, kiedy dotarł do Jezusa, miał jeszcze nadzieję na to, że uzdrowi ją z choroby i ocali życie. Dla mnie to jedna z piękniejszych historii zawartych na kartach Pisma Świętego. Spotkanie rozgoryczonego człowieka, który prawdopodobnie ze łzami w oczach znajduje w Jezusie ostatnią deskę ratunku; który stoi „pod ścianą” bez możliwości znalezienia jakiegokolwiek rozwiązania. Spotkanie tego człowieka z Chrystusem – dawcą życia.
Jednak między wierszami możemy zwrócić uwagę na jeden niepokojący szczegół – ludzką obojętność na jego cierpienie. Po co trudzisz Nauczyciela, skoro Twoja córka umarła…
Odbywając obowiązkowe praktyki w czasie formacji, spotkałem osoby, przy których łóżku byli zalani łzami bliscy do końca chcący wykorzystać pozostały im czas. Jednak na oddziale paliatywnym gnieźnieńskiego szpitala na śmierć czekały osoby, obok których ani razu nie zobaczyłem nikogo. Bo po co mieliby się trudzić, skoro ci ludzie już dla nich umarli…
Choroba, cierpienie, śmierć. To doświadczenia, w których człowiek nie powinien zostać sam. W których powinien czuć obecność drugiego człowieka, ciepło jego dłoni…
Córeczka Jaira została wskrzeszona. To nie oznacza, że była już wolna od śmierci. Ale doświadczenie obecności Jezusa, który jest dawcą życia, na pewno dodało im wiary w coś, z czego nie zdawali sobie sprawy wcześniej. Dało im zastrzyk nadziei na zmartwychwstanie.
Rozejrzyj się wokół siebie, na tych ludzi dotkniętych chorobami, cierpieniem i rozpaczą. Może jesteś jedyną osobą, która im może i chce towarzyszyć. Twoja obecność będzie dla nich kojąca jak słowa Jezusa, który mówi: „Nie bój się, wierz tylko!”