Duchowe pielgrzymowanie Duchowość PPAG 2022

DZIEŃ 4 / MEDYTACJA

Wstańcie, chodźmy do ubogich i bezdomnych / Tajemnica równości

Może też masz takie doświadczenie, kiedy czekasz w izbie przyjęć na swoją kolej i nagle wjeżdżają ratownicy medyczni, poza kolejnością zawożąc na noszach do gabinetu lekarza jakąś osobę nieprzytomną, potrzebującą natychmiastowej pomocy. Oczywiście to całkiem zrozumiałe i sprawiedliwe. 

Byłem jednak świadkiem sytuacji, w której na noszach znajdował się człowiek wyglądający na brudnego i nietrzeźwego. Możliwe, że znaleziono go gdzieś na ławce w miejskim parku. Zauważyłem wtedy, że w ludziach wokół, ale przyznam, że także we mnie, wzbudziło to jakieś poczucie niesprawiedliwości. Bo przecież zmarnował sobie to życie sam, czemu jest ono ważniejsze niż mój złamany palec…? Posłuchajmy Świętego Mateusza:

Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne, osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili. Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce niemające pasterza. I zaczął ich nauczać. A gdy pora była już późna, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: «Miejsce jest puste, a pora już późna. Odpraw ich! Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia». Lecz On im odpowiedział: «Wy dajcie im jeść!» Rzekli Mu: «Mamy pójść i za dwieście denarów kupić chleba, żeby im dać jeść?» On ich spytał: «Ile macie chlebów? Idźcie, zobaczcie!» Gdy się upewnili, rzekli: «Pięć i dwie ryby». Wtedy polecił im wszystkim usiąść gromadami na zielonej trawie. I rozłożyli się, gromada przy gromadzie, po stu i po pięćdziesięciu. A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi; także dwie ryby rozdzielił między wszystkich. Jedli wszyscy do sytości. I zebrali jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i ostatków z ryb. A tych, którzy jedli chleby, było pięć tysięcy mężczyzn. (Mt 14,13-21)

Zawsze, kiedy czytam ten fragmentu Ewangelii, zastanawia mnie skąd w Apostołach taka łatwość w pozostawieniu człowieka samemu? Jak do tego doszło, że słuchali Jezusa każdego dnia, obserwowali Jego czyny, wrażliwość na drugiego człowieka – zawsze w ten lub inny sposób potrzebującego pomocy – i zdolni byli do tego, by odesłać te tłumy właściwie bez mrugnięcia okiem! 

I zawsze, po chwili zgorszenia i zastanawiania się nad ogromem niewrażliwości serc Apostołów, przypominam sobie ludzi, obok których sam przeszedłem obojętnie – albo nie zauważając ich na ulicy, albo odmawiając im pomocy, chociażby poprzez zakupienie jakiejś żywności. Bo przecież poprosił o pieniądze, nie o jedzenie! 

Myślę sobie często, że nie bez powodu ludzie bezdomni i ubodzy oczekują pomocy właśnie w okolicy kościołów czy mają większą śmiałość, by podchodzić po nią do osób duchownych. Bo może to nie jest z ich strony perfidia, ale właśnie jakiś zmysł lub dużo lepsze rozumienie i czucie Chrystusowej Ewangelii? 

Jezus uczy nas dzisiaj, że jako Kościół – owszem – mamy nieść światu przede wszystkim zbawienie. Jako duchowni jesteśmy nośnikami łaski sakramentalnej, której świat poza nim nie otrzyma. Ale Chrystus pokazuje przez tę historię, że nie pozostaje obojętny na codziennie, przyziemne sprawy, takie jak chociażby nakarmienie człowieka głodnego. 

Zwróćmy uwagę na jeden bardzo ważny szczegół dzisiejszej Ewangelii – nakarmione do sytości zostały tysiące osób słuchających nauki Jezusa Chrystusa, ale oprócz tego zostają jeszcze kosze ułomków. One są dla tych, których nie ma. 

Może to Ci, którzy o Jezusie nie usłyszeli. A może tacy, którzy nie przyszli dlatego, że się boją. Boją się odrzucenia, czują się inni. Myślą, że nie pasują do reszty. Kto zaniesie im ułomek chleba miłości, jeśli nie ten, kto już do sytości został nią nakarmiony. Kto, jeśli nie Ty?