Duchowe pielgrzymowanie Duchowość PPAG 2021 Wydarzenia

Beatyfikacja33

Pielgrzymka z kard. Wyszyńskim i s.Czacką jako przygotowanie do beatyfikacji. / DZIEŃ 4

Dzień 4
a) Fragment życiorysu: sługa Boży kard. Stefan Wyszyński:

W latach 1957-1966 przeprowadził obchody Tysiąclecia Chrztu Polski. W 1958, doprowadził do obniżenia rangi dyplomatycznej ambasady polskiego rządu emigracyjnego przy Stolicy Apostolskiej. Uczestniczył w obradach Soboru Watykańskiego II. W czasie polskiego sierpnia 1980, w trosce o pokój i dobro narodu, ustawicznie wzywał do rozwagi i odpowiedzialności. W latach 1980-1981 Wyszyński pośredniczył w rozmowach między władzami PRL, a Solidarnością.
W połowie marca 1981 ujawniła się w jego organizmie choroba nowotworowa. Mimo starań lekarzy nie dało się zahamować rozwoju choroby. 16 maja 1981 prymas przyjął sakrament namaszczenia chorych. Po przyjęciu sakramentu zwrócił się do zebranych przy łóżku, nawiązując m.in. do zamachu na życie papieża Jana Pawła II, który miał miejsce 13 maja, powiedział: Uważam, że powinienem dzielić dolę Ojca Świętego, który wprawdzie później, ale włączył się w moje cierpienia.


b) Słowo dla duszy

“Oglądam się za niezawodną i skuteczną pomocą. Wskazał ją nam sam Bóg, a potwierdził Kościół święty, gdy na uroczystość Królowej Polski (3 maja) i Matki Bożej Jasnogórskiej (26 sierpnia) włożył w usta nasze słowa modlitwy: Boże, któryś w Najświętszej Maryi Pannie nieustanną pomoc dla obrony narodu polskiego ustanowić raczył… spraw łaskawie, abyśmy taką pomocą wsparci… Zapewne, Kościół Boży w swej pracy dwutysiącletniej nigdy nie był wolny od przeciwności, prześladowań i udręk. To jest jego chleb powszedni, bo przecież Kościół Boży to żyjący Chrystus, a Chrystus skończył swą karierę ziemską na krzyżu. Właściwie wszyscy ludzie, czy wierzą, czy nie wierzą, kończą także swą karierę ziemską na krzyżu. Jedni przez ufność Bogu i wiarę, że On odnowi ich umierające członki; inni przez lęk i trwogę przed nieuniknioną śmiercią. Wszyscy jednak – słabi i możni, ci, co wierzą i ci, co nie wierzą, kończą ostatecznie karierę życiową na krzyżu.
Dlatego też nie ma się co dziwić, że Kościół jest stale krzyżowany. Nie ma się co tym nadmiernie gorszyć ani niepokoić. Owszem, jak Chrystus zwyciężył na krzyżu, tak i Kościół zwycięża na krzyżu i przez krzyż. I każdy z nas, gdy zaufa Krzyżowi, odniesie zwycięstwo. Ale gdy nie zdobędzie się na ufność Krzyżowi, wtedy pozostaje już tylko wielkie Miłosierdzie Boga. A Bóg nigdy nie rezygnuje ze swoich dzieci, nawet takich, które plecami stają do Niego. Jednakże naszym obowiązkiem pasterskim jest zabezpieczać waszą wiarę, miłość i nadzieję, szczególnie w chwilach trudnych. Dlatego odwołujemy się do przemożnej Opiekunki, Matki Boga Człowieka i oddajemy siebie i was wszystkich w Jej dłonie.


c) zachęta do udziału w rekolekcjach
Świadectwo:

e zwieńczone oddaniem życia Maryi rekolekcje, to moje kolejne przylgnięcie do Niej, z jeszcze większą siłą i większym zaufaniem. W 2012 roku NMP weszła w moje życie różańcem, który tak po prostu znalazłem w momencie, kiedy toczyłem ogromną wewnętrzną walkę ze „złym”. Zacząłem poznawać tajemnice tej pięknej, a zarazem prostej modlitwy. Im bardziej, z większą gorliwością serca oddawałem się modlitwie, tym bardziej Matka Boża, w sposób niesamowicie piękny i wyraźny dawała o sobie znać w moim życiu. Kiedy zmieniłem miejsce zamieszkania, nawet nie wiedziałem jak blisko jest ono maryjnego sanktuarium. Od tej pory „przypadkowe” znaleziska w postaci różańców, czy medalików zdarzają się bardzo często. Na chodniku, w galerii handlowej, przy śmietniku, pod sklepem. Takie „przypadki”, przez które, gdybym zapomniał, w sposób namacalny podkreślała swoją obecność w moim życiu, w mojej codzienności, które potwierdzała najróżniejszymi cudami i łaskami. Do Jezusa trafiłem właśnie dzięki Niej, to Ona mnie zaprowadziła mnie do swojego Syna. Jestem idealnym przykładem grzesznika. Moje życie zawodowe było intensywne. Jestem byłym funkcjonariuszem BOR, służyłem na misjach w Afganistanie, Pakistanie i Iraku. Moja służba pochłonęła mnie zupełnie, do czego dołączyły ogromne problemy rodzinne – upadłem na samo dno. Był czas, kiedy myślałem, że nie ma dla mnie ratunku. Gasłem, a wtedy poprzez Maryję przyszła do mnie Wiara, Nadzieja i Miłość.