Duchowe pielgrzymowanie PPAG 2018

DZIEŃ 6 / OBDAROWANI ROZUMEM / KONFERENCJA

Witajcie Kochani!
Mam nadzieję, że nogi nie bolą Was dziś za mocno. A jeśli tak, to będzie teraz okazja zająć umysł słuchaniem, bowiem zaczynamy naszą kolejną konferencję.

Mam kolegę, który jest niezwykle inteligentny, ale, niestety, nie rozumie większości żartów. Zwykle, kiedy ktoś opowie jakiś kawał, zaśmiewa się ze wszystkimi do łez, a po chwili półgłosem pyta mnie: Tej, ale o co chodziło? 

Na pewno nie jest to fajne uczucie – nie rozumieć tego, co rozumieją inni. Podobna sytuacja spotkała mnie samego kiedy, zdaje się jako gimnazjalista, po raz pierwszy poszedłem na krąg biblijny działający przy mojej parafii. Były to spotkania dla osób, które chciały dowiedzieć się czegoś więcej o tym, jak powstawało Pismo Święte, jakie różne ciekawostki i tajemnice w sobie kryje oraz, przede wszystkim, jak modlić się Słowem Bożym na co dzień. Ksiądz prowadzący ten krąg zawsze na początku opowiadał ciekawe rzeczy o historii świata biblijnego, a potem czytaliśmy jakiś konkretny fragment i przez chwilę milczeliśmy, starając się modlić tym tekstem, przeżywać go tak, jakby był napisany dla nas. I tak jak bardzo szybko zafascynowałem się światem Biblii, tak na początku miałem ogromne problemy z tą drugą częścią spotkań – spoglądałem na resztę ludzi podczas tej chwili ciszy i wszyscy wydawali się tacy skupieni, tacy rozmodleni. Jedna pani co chwilę ocierała ukradkiem oczy ze wzruszenia, jeden pan ściągał brwi
w geście najwyższej koncentracji, a ja siedziałem znudzony nad moim Pismem Świętym i zastanawiałem się, co ja tu robię i jak niby ten tekst ma do mnie przemówić.

Kojarzycie trzecią część Harry’ego Pottera? Uczniowie mieli sprawić sobie egzemplarz podręcznika na lekcję opieki nad magicznymi stworzeniami. Problem polegał na tym, że ów podręcznik był żywą książką i to w dodatku agresywną, gryzącą każdego, kto chciał ją otworzyć. Ale na szczęście był na nią jeden sposób: wystarczyło pogłaskać ją po grzbiecie – wtedy stawała się potulna jak baranek i sama otwierała się przed czytelnikiem.

Zatem i ja zacząłem wtedy szukać sposobu, gdzie by tu pogłaskać to moje Pismo Święte, by nie było dla mnie zwykłym, jałowym tekstem, ale by otworzyło przede mną swoje skarby. Z dzisiejszej perspektywy raczej powtórzyłbym za ­­­autorytetami duchowymi, że to nie my czytamy Pismo Święte, ale to Pismo czyta nas. Tym, co mnie nieustannie przybliża do tej prawdy, jest dar rozumu – kolejny z darów Ducha Świętego, który bierzemy dzisiaj na warsztat.

Dar rozumu bardzo mocno łączy się ze Słowem Bożym. Jeśli ktoś chce poznać Pismo Święte, może przeczytać setki książek, komentarzy, może zapisać się na studia biblijne, ale to i tak da mu tylko pewną wiedzę na temat Biblii. A prawdziwe rozumienie Pisma Świętego zakłada jeszcze to, że ja tę księgę przeżywam, czuję, że odbieram ją jako odbicie mojego własnego życia.

W ten sposób Słowem Bożym żyła Maryja. Pamiętacie, jak na pierwszej konferencji mówiliśmy o obrazie i fresku Fra Angelico? Na jednym z nich na kolanach Matki Bożej spoczywa mała książeczka – ta książeczka to Pismo Święte, czyli Słowo Boże. A to, że ona się tam znalazła, znaczy, że Maryja była zaprzyjaźniona ze Słowem Bożym, a co więcej, że to samo Słowo pocznie się za chwilę pod Jej sercem, a za dziewięć miesięcy będzie to Słowo piastowała na kolanach.

Bo przecież Pismo Święte to Słowo Boga i jednocześnie sam Bóg, bo jak pisze św. Jan: Bogiem było Słowo. Zwróćcie uwagę na to, że o Panu Jezusie nie mówimy: Wcielony Wyraz Boży, ale właśnie: Wcielone Słowo Boże. Wyraz to spisane słowo. Zawsze najpierw rodzi się w nas słowo, słyszymy je w naszym wnętrzu, a dopiero potem zapisujemy je za pomocą liter. Słowo wypływa z życia, wypływa z potrzeby dotarcia do drugiego człowieka. Gdyby kilkadziesiąt tysięcy lat temu w jakiejś prehistorycznej jaskini siedział sobie tylko jeden samotny człowiek, do dziś nie mielibyśmy słów, nie mówiąc już o jakimkolwiek tekście pisanym. Bo słowo rodzi się z relacji.

To najważniejsze Boskie Słowo istnieje odwiecznie w relacji Trójcy Świętej. Przez wiele stuleci to Słowo przemawiało do i przez patriarchów, proroków, ludzi oddanych Bogu do każdego człowieka, aż w końcu przyszło na ziemię w osobie Pana Jezusa. A my, dzięki Ewangelistom i wszystkim tym, którzy spisali Pismo Święte, możemy owo Słowo Boże czytać. Warto mieć nieustannie na uwadze ten proces – że to nie sam wyraz, który widzę w Piśmie Świętym, jest ważny, ale ważna jest RELACJA, do jakiej zaprasza mnie Bóg z chwilą, gdy usłyszę Jego Słowo. Zatem widzimy, jak wielki przywilej miała Matka Boża – Pan Bóg stworzył z Nią nie tylko relację kochającego Ojca i umiłowanej córki, ale także relację synowsko-macierzyńską oraz relację narzeczeńską – bo przecież Maryja to Oblubienica Ducha Świętego.

Mata Boża jest mistrzynią rozumienia słowa, mimo że nie studiowała nauk biblijnych. Kiedy Słowo poczęło się pod Jej sercem, miała kilkanaście lat i mieszkała w małej, zapyziałej mieścinie. Dlaczego więc możemy nazwać Ją mistrzynią? Bo jest pełna łaski, bo otrzymała pełnię daru rady od Ducha Świętego i dzięki temu przeżywała kontakt ze Słowem Bożym jako kontakt ze swoim własnym życiem. Dlatego po Zwiastowaniu Maryja wyśpiewała hymn Magnificat, czyli Wielbi dusza moja Pana, o którym już mówiliśmy przy okazji daru pobożności. Ten hymn prawie w całości utkany jest z tekstów Pisma Świętego! Matka Boża z wielką łatwością potrafiła wyrazić swój podziw dla planów Bożych i swoją radość właśnie przy pomocy Słowa Bożego – dla Niej to było zupełnie naturalne.

Nieraz realizatorzy telewizyjnych programów na żywo mają problem z uczestnikami, którzy nie potrafią pohamować swoich reakcji i zdarza im się puścić w euforii lub zaskoczeniu tradycyjne polskie przekleństwo (oczywiście chodzi mi o psiakostkę albo motylą nogę ☺). Z resztą, z tej samej racji nawet ceremonia rozdania Oscarów emitowana jest z kilkusekundowym opóźnieniem. Bo nieraz, kiedy coś nas zaskoczy albo przestraszy, albo nawet zdziwi, trudno pozbierać myśli i od razu rzucić jakieś mądre słowo. 

A Maryja, kiedy zaskakuje Ją anioł, po jego odejściu ani myśli rzucać psiakostkami, tylko od razu wyśpiewuje pieśń na cześć Boga utkaną z Pisma Świętego. A zatem, gdy Duch Święty napełnia Cię darem rozumu, pozwala Ci nie tylko pojąć głową Pismo Święte, ale też sprawia, że przeżywasz to słowo całym sobą. Ono staje się dla Ciebie odpowiedzią na Twoje pytania i wątpliwości, staje się częścią Ciebie.

Myślę, że wielu z Was oglądało film Slumdog [czyt. slamdog]. Milioner z ulicy. W tej świetnej opowieści poznajemy Jamala [czyt. dżamala], chłopaka wywodzącego się z absolutnej nędzy, który wygrywa kilkadziesiąt milionów rupii nie dzięki swojemu oczytaniu i wykształceniu, ale dlatego, że każde pytanie w grze było odbiciem jego wspomnień. Kiedy na ekranie pojawiało się kolejne z nich, od razu przenosił się myślami do czasów swojej młodości, kojarząc to pytanie z własnymi epizodami z życia. On po prostu czuł tę grę, to była historia o nim, historia jego życia!

Podobnie Maryja – jak mówi Pismo Święte – wszystkie wydarzenia, które dotykały Ją i Jej rodzinę, zachowywała w swoim sercu. Tak było, gdy starzec Symeon zapowiedział, że Jej serce przeniknie miecz boleści i kiedy wraz z Józefem odnalazła dwunastoletniego Jezusa nauczającego w świątyni. Powrócę do zdania, które przytoczyłem na początku – to nie Maryja czytała Słowo, to Słowo czytało Ją.

To samo Słowo czyta także nas, oczywiście, o ile mu na to pozwolimy, o ile wpuścimy Pana Jezusa pod postacią Bożego Słowa do naszego świata. Nie jest to łatwe – wiele zwyczajów, które dla ludzi ówczesnego świata Biblii były jasne, dla nas są już nieczytelne. Poza tym, z wieloma opowieściami biblijnymi osłuchaliśmy się do tego stopnia, że jak słyszymy w kościele przypowieść o talentach od razu ziewamy.

Jednak dar rozumu nie ogranicza się tylko do łaski spotykania się
z Pismem Świętym i przeżywania go. Zresztą sądzę, że trudno by było wyznaczyć Duchowi Świętemu jakiekolwiek limity, bo On
i tak nie będzie się słuchał i będzie wychodził z narzuconych mu ram jak ciasto z maszynki do lepienia pierogów. Jest tyle rzeczy
w naszej wierze, które trudno ogarnąć umysłem. Nasz rozum boryka się z wieloma pytaniami – o cierpienie, o sens życia, o początek tego życia… Nieraz natrafiamy na informację o jakimś cudzie, w który aż trudno uwierzyć. A nieraz Kościół, jak to się ładnie mówi, „podaje do wierzenia” prawdy, które brzmią jak produkt wyobraźni szalonego człowieka: Bóg jeden, ale w trzech Osobach…? Maryja Niepokalanie Poczęta…? Albo Jej dziewictwo…? Wniebowstąpienie Jezusa…? Przemiana wina w Jego Krew…?

Duch Święty w swoim darze rozumu łączy dwie nasze podstawowe sprawności – to, że rozumiemy i to, że wierzymy. Miesza ze sobą rozum i wiarę, i podaje nam w postaci pysznego szejka, dzięki któremu żaden fragment Pisma Świętego, żaden cud czy żadna prawda wiary nie są nam straszne. Pięknie o tym napisał Święty Jan Paweł II: Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy.

Powrócę do początku. Mówiłem, że przez pierwsze spotkania kręgu biblijnego nie potrafiłem, tak jak reszta uczestników, wczuć się w tekst Pisma Świętego, przeżyć go. Pomógł mi w tym wyjazd na pierwsze w życiu rekolekcje, poza tymi szkolnymi. Było to w biskości mojego bierzmowania, więc pamiętam, że zwierzyłem się wtedy jednej siostrze zakonnej: Siostro, coraz bardziej podoba mi się ten Pan Bóg, lubię się modlić, lubię mój kościół, lubię zapach kadzidła, lubię nawet czytać Pismo Święte, ale zupełnie nie rozumiem, nad czym się zachwycać – chyba natrafiłem na mur, którego już nie przeskoczę. A siostra tylko się uśmiechnęła i powiedziała: Poczekaj do bierzmowania. Wtedy dostaniesz od Ducha Świętego Jego dary i zobaczysz, jak wszystkie klocki zaczynają wchodzić na swoje miejsce. 

A zatem, na koniec: Pomyśl sobie, kiedy ostatni raz miałeś kontakt z Pismem Świętym, ale tak poza Mszą Świętą? Kiedy po raz ostatni sam trzymałeś w ręku Pismo Święte? Kiedy oglądałaś sobie na YouTubie [czyt. ju-tjubie] jakiś fajny filmik o konkretnym fragmencie Biblii? Zakładam, że nie każdy z nas spakował do pielgrzymkowego plecaka Pismo Święte. Nawet jeśli nie masz ze sobą Biblii, spróbuj wsłuchać się w czytania, jakie dziś czy jutro usłyszysz na Mszy Świętej. A najlepiej poproś któregoś z księży, żeby podał Ci namiary na czytanie lub Ewangelię i poszukaj je sobie
w komórce. Spróbuj popatrzeć na tekst, który Ci się wyświetli jak na opowieść o Tobie. Bądź jak Slumdog, bądź jak Maryja – przeżyj to, o czym czytasz. Zwróć się do Ducha Świętego o dar rozumu – na pewno nie poskąpi Ci tej łaski.

 

AUTOR KONFERENCJI PPAG 2018 OBDAROWANI: KS. MACIEJ JASIŃSKI